- Jesteśmy narodem pewnym swojej wielkiej i świetnej przyszłości, bo taką pewność mieli nasi dziadkowie i ojcowie, kiedy ofiarowali Polsce swoje zdrowie i życie - mówił w 100-lecie niepodległości abp Józef Kupny.
Metropolita wrocławski przewodniczył uroczystej Mszy św. w bazylice garnizonowej w ramach wrocławskich obchodów 100. rocznicy odzyskania niepodległości.
W homilii podkreślił, że na Eucharystię przychodzimy z naszym troskami, radościami, miłością do bliskich, ale równocześnie z naszymi niechęciami, wrogością. A zatem przychodzimy z różnymi emocjami i nastrojami. Z naszą świętością i grzesznością, by poddać się leczącemu nasze rany działaniu Chrystusa.
Kaznodzieja tłumaczył, że Jezus leczy słowem, które przenika nasze życie, i Eucharystią. Nawiązał przy tym do niedzielnej liturgii słowa. - Mogłoby się wydawać, że dzisiejsze czytania nie mają żadnego związku ze świętem niepodległości. Tymczasem mądrość i światło w nich zawarte wykraczają poza tamte granice geograficzne i czasowe - stwierdził abp Kupny.
Jezus, nauczając w świątyni, wskazuje swoim uczniom kryteria rozpoznania proroków fałszywych i prawdziwych. - Prawdziwy Mistrz i Nauczyciel wskazuje jako przykład do naśladowania ubogą wdowę, która wrzuciła do skarbony śmiesznie niską kwotę. Jednak ta jej ofiara była największa. Innymi słowy - wrzuciła do skarbony swoje życie, ponieważ w Bogu odnalazła wsparcie na przyszłość - nauczał metropolita wrocławski.
Dla wielu taka postawa jest świadectwem zupełnego braku rozsądku. Owszem, w perspektywie naszego ziemskiego życia takie postępowanie kłóci się ze zdrowym rozsądkiem, ale nie na płaszczyźnie wiary, na której jest to piękna lekcja całkowitego zawierzenia Bogu wbrew wszystkiemu. - Te piękne przykłady radykalnego zawierzenia siebie Bogu pokazują, że człowiek jest zdolny do bezgranicznego zaufania Bogu. W kontekście dzisiejszego jubileuszu oddajemy hołd naszym rodakom, którzy oddali ojczyźnie swoje życie, wszystko, co mieli najcenniejszego - mówił abp Józef.
Wspomniał także tych, którzy ojczyźnie oddali swoje talenty, umiejętności, zdolności, swoją pracą budowali jej pomyślność i siłę. - To tak, jakby wrzucili do tej skarbony podobnie jak wdowa. Myślimy o nich z wdzięcznością i obiecujemy naśladować ich miłość do naszej matki ojczyzny - stwierdził kaznodzieja.
I pytał zebranych, w jaki sposób dzisiaj wspólnie służyć ojczyźnie, gdy różnic między nami jest coraz więcej. - Powstają coraz większe rysy i pęknięcia na tym, co stanowi fundament pokojowego współżycia wszystkich Polaków. Różnimy się w rozumieniu i interpretacji godności praw człowieka, wartości podstawowych, istoty demokracji. Używamy tych samych słów, ale zupełnie inaczej je rozumiemy - analizował pasterz Kościoła wrocławskiego.
Jak wyjaśniał, w systemie demokratycznym polityczne spory i konflikty są czymś normalnym. A Kościół nie buja w obłokach, czyli nie głosi, że mamy się wszyscy rzucać jeden drugiemu na szyję. - Pozostajemy w pewnym sporze politycznym, ale on musi przebiegać według pewnych reguł. Niestety, ciągle obserwujemy w naszym kraju zjawisko traktowania przeciwników politycznych jak wrogów, których należy zwalczać za pomocą wszystkich możliwych środków - oświadczył abp Kupny.
Szczególny niepokój, jego zdaniem, budzi język publicznej dyskusji politycznej. Pełen agresji, wzajemnych oskarżeń, moralnej dyskredytacji, rzucania podejrzeń, braku szacunku. Ten model - z etycznego punktu widzenia - jest nie do przyjęcia. Radykalizuje nastroje społeczne, powoduje powstawanie podziałów. - Potrzeba nam zgody narodowej, wspólnego świętowania, wyrzeczenia się gniewu, agresji, zemsty. To wszystko zakłóca radość z wolności. A jesteśmy narodem pewnym swojej wielkiej i świetnej przyszłości, bo taką pewność mieli nasi dziadkowie i ojcowie, kiedy ofiarowali Polsce swoje zdrowie i życie. Ufamy Bogu, który był i jest Bogiem z nami - zakończył hierarcha.