Od uwielbienia przez rachunek sumienia do milczenia. Wyjaśnia ks. prof. Mariusz Rosik.
W sobotę w parafii pw. św. Antoniego we Wrocławiu dzień skupienia dla mężczyzn pod hasłem: "Mężczyzna we współczesnym świecie. Drogowskazy biblijne" poprowadził ks. prof. Mariusz Rosik.
Pierwszym punktem spotkania była Eucharystia. W homilii ks. prof. Rosik podjął refleksję o modlitwie i wyjaśniał mężczyznom, jak się modlić.
- Zanim przystąpimy do właściwej modlitwy, ważne jest spełnienie dwóch warunków. Uczy nas o nich Jezus w Ewangeliach. Pierwszy to uświadomienie sobie obecności Boga, wejście w ten klimat. Nie jest dobrze więc rozpoczynać od razu rozmowę z Bogiem, ale najpierw należy poświęcić kilka sekund na wyciszenie swojego serca i zdanie sobie sprawy, że ja - zwykły człowiek - będę rozmawiać ze stwórcą nieba i ziemi, władcą wszechświata, bytem najpotężniejszym. Chodzi o skupienie myśli tak bardzo potrzebne w modlitwie - nauczał kapłan.
Dodał, że swoją modlitwę rozpoczyna od słów Psalmu 139:
Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.
Warunek drugi to przebaczenie. Nie sposób modlić się do Boga, jeżeli w sercu nosimy żal, urazę czy gniew do drugiego człowieka. Uwolnienie swojego serca od tego ciężaru to podstawa. A przebaczyć oznacza zaś zrezygnować z zemsty.
- Modlitwa może przyjmować bardzo różne formy. Ta najbardziej znana to modlitwa prośby. "Ojcze nasz" nazywana jest modlitwą siedmiu próśb. To typowo żydowska modlitwa. Przez pierwszy wiek, gdy chrześcijanie byli głównie Żydami, w szabat szli do synagogi i tam odmawiali ją, jak również w niedzielę na Eucharystii - mówił ks. prof. Rosik.
Podkreślił, że modlitwa to nie tylko prośba. Są inne formy, po które należy sięgać częściej niż to robimy zazwyczaj, np. dziękczynienie. - Człowiek, który umie dziękować Bogu i ludziom, dostrzega w swoim życiu nie tylko to, co jest trudne, ale także to, co pozytywne. A osoba wdzięczna wytwarza wokół siebie klimat zaufania, ciepła, otwartości. Ona przyciąga ludzi - wyjaśniał biblista.
Modlitwa dziękczynienia przeradza się czasem w modlitwę uwielbienia, którą ojcowie Kościoła nazywali najwyższą formą modlitwy, ponieważ jest bezinteresowna. - Nie patrzymy na to, co Bóg nam daje, ale patrzymy na niego samego. Wpadamy w zachwyt, jesteśmy Nim zauroczeni, zachwyceni. Niczym Maryja, która śpiewała Magnificat. Taka forma najbardziej przybliża nas do Boga - oświadczył ks. prof. Rosik.
Następnie wspomniał także o modlitwie, która przybiera formę przeproszenia, czyli rachunku sumienia. Warto sobie robić go codziennie. Czasem wystarczy kilka chwil, kilka minut. - Robimy przegląd myśli, by zobaczyć, w których miejscach upadliśmy, zgrzeszyliśmy, nie zachowaliśmy się właściwie. Taki krótki, ale częsty rachunek sumienia pozwala nam w życiu dostrzec pewne mechanizmy, które prowadzą do zła, a potem tych mechanizmów unikać - doradzał prowadzący.
Nawiązując do wyczerpującego często stylu życia mężczyzny, który pracuje, a po pracy zajmuje się rodziną, poruszył kwestię ogromnego zmęczenia przed snem i braku sił na modlitwę. - W takich sytuacjach wystarczy milczeć przed Bogiem - to też jest modlitwa. Piękna modlitwa męskiego serca, która nie zawsze potrzebuje wielu słów. Samo pragnienie już jest modlitwą i Pan Bóg to na pewno doceni. Pozwólmy, aby Bóg na nas patrzył, przenikał nasze serca i z taka świadomością kończmy dzień. Zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy znużeni, wykończeni, ale swoją decyzją choć chwilę chcemy trwać przed Bogiem - tłumaczył ks. Mariusz.
Wymienił także modlitwę Pismem Świętym czy przez modlitewnik. Najważniejsze, aby była szczera, wypływała z głębi serca. Jeśli tak się dzieje, wówczas mamy pewność, że przyniesie dobre owoce. - A pierwszym dobrym owocem jest zmiana sposobu widzenia świata, siebie i innych ludzi. Patrzymy oczyma samego Jezusa, nie czysto po ludzku. W Księdze Samuela czytamy: "Nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce" - cytował ks. prof. Rosik.
Zaznaczył, że Pan Bóg jako dobry ojciec widzi w nas szczególnie dobre strony i cieszy się z nich. Pokazuje też nam to, co wymaga naprawy, ale nigdy nie czyni tego z potępieniem.