Wiedzą to bardzo dobrze studenci z DA Dach i nie tylko. Grupka młodych ludzi z Wrocławia rozpoczęła dzisiaj "Rekolekcje w życiu codziennym".
Wielu z nas rekolekcje kojarzą się z wyjazdem albo przynajmniej wyjątkowym czasem codziennego chodzenia do kościoła na nauki przez np. 3 dni.
Czas tych rekolekcji to chwile, kiedy nie wyjeżdża się ze swojego domu i nie przerywa normalnych zajęć, ale przez miesiąc każdego dnia modli się medytacją ignacjańską. Studenci z Duszpasterstwa Akademickiego Dach postanowili podjąć duże wyzwanie w okresie adwentu.
Uczestnik spędza około półtorej godziny dziennie na przygotowaniu do modlitwy i samej modlitwie. Raz w tygodniu przychodzi na spotkanie z osobą towarzyszącą. Każdy prowadzony jest bowiem indywidualnie przez swojego kierownika duchowego - jezuitę. A w środy uczestniczy w specjalnej Mszy świętej oraz konferencji. To wymagająca formacja.
- Czy to naprawdę dużo? Wystarczy pomyśleć, ile czasu przeznaczam na przeglądanie Facebooka. Ignacy mówił, że wszystko, co na tym świecie stworzone, ma być dla nas pomocą w osiągnięciu zbawienia. Jeśli nie pomaga, odrzucam. Warto postawić sobie przed oczami cel, nie drogę - mówi Iwona Charazińska, wrocławska studentka.
- Tego typu wyzwania duchowe są organizowane w parafiach jezuickich w całej Polsce. U nas, we wrocławskiej parafii pw. Ignacego Loyoli czterech jezuitów wzięło pod opiekę osoby między 18. a 30. rokiem życiem - informuje o. Leszek Wilczak SJ.
Opiekun DA Dach podkreśla, że nie są to rekolekcje na popularność, ilość miejsc była ograniczona ze względu na liczbę kapłanów. A chętnych nie brakowało. Na czym polega codzienna modlitwa? Składa się z przygotowania, przeczytania tekstu z Pisma Świętego, 45 minut medytacji, 15 minut przemyśleń po medytacji oraz z ignacjańskiego rachunku sumienia.
- Widzimy ogromne owoce duchowe takiego zadania. Codzienna modlitwa na medytacji ma wielką moc i pozwala głębiej spojrzeć na swoje życie, daje nową perspektywę - tłumaczy o. Wilczak.
Rekolekcje trwają od 21 listopada do 19 grudnia. Dlaczego młodzież wybiera taki wysiłek modlitewny?
- To, w jaki sposób Pan Bóg dał mi dzięki duchowości św. Ignacego doświadczyć siebie, zalicza się do kategorii "musisz to przeżyć, żeby zrozumieć". Serio. Nie poznałam lepszej drogi do spotkania z Nim (oczywiście poza Eucharystią). Można tutaj mówić o regułach, o zasadach, ale ja wolę mówić o sercu. Po kilku latach życia tą duchowością wiem, że najpiękniejsza droga do Jezusa prowadzi przez moje serce - tłumaczy Iwona z DA Dach.
Kobieta podkreśla, że w tego rodzaju modlitwie naprawdę trzeba zmierzyć się ze wszystkim, co w sercu się znajduje - także, a może przede wszystkim lękiem, przeszłością, trudem.
- Tutaj siadasz z Nim jak z przyjacielem i mówisz: "Słuchaj, jest taka i taka sprawa, mam z tym i z tym problem, sam nie dam rady. Co mam z tym zrobić?". I On odpowiada... Przychodzisz i po prostu jesteście, na dobre i na złe, On i Ty. Tylko, żeby usłyszeć, trzeba zamilknąć - podsumowuje.