Niestety, najczęściej człowiek zaczyna tę straszną drogę od zerwania więzi z bliskimi. Dlatego bezdomność to potężna samotność. A wyjście z niej odbywa się nie dokądś, tylko do kogoś.
Razem z Multikinem zorganizowaliśmy jako redakcja "Gościa Wrocławskiego" kolejny pokaz specjalny filmu "Chleb z nieba", który mówi o bezdomności w kontekście Bożego Narodzenia. Przed seansem krótkie wprowadzenie zrobili goście specjalni - br. Henryk Cisowski OFMCap oraz Rafał Jakubczyk z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
- Wydaje nam się, że znamy świat bezdomnych, bo widujemy tych ludzi na ulicy, ale tak naprawdę żyjemy w dwóch różny światach. My się spotykamy, ale zetknięcie tych światów jest mocno kontrolowane. Każdy z nas wie, jaką przyjął rolę. Te punkty kontaktu stają się bardzo ograniczone. Daję 2 czy 5 zł i wydaje mi się, że spełniłem to, co do mnie należy. Te spotkania są zatem iluzoryczne - tłumaczył widowni w kinie kapucyn.
Przypomniał, że papież Franciszek podkreśla regularnie, iż spotkanie z człowiekiem bezdomnym zmienia świat nie tylko bezdomnego, ale przede wszystkim naszą rzeczywistość.
- Praca z osobami bezdomnymi zmieniła moje postrzeganie wiary, kapłaństwa i powołania. Nauczyłem się człowieczeństwa. Tego spotkania nie należy się bać. Film "Chleb z nieba" mówi właśnie o zetknięciu dwóch światów, pełnych uprzedzeń, stereotypów i wyobrażeń. A pamiętajmy, że wejście osób bezdomnych w nasz świat może zmienić go bardzo twórczo, czasami nawet radykalnie - stwierdził br. Cisowski.
R. Jakubczyk wyjaśniał, że jeżeli chcemy rzeczywiście spotkać się z człowiekiem na ulicy i poznać go choć trochę, podejmijmy mądrą próbę relacji, nie rzucajmy mu pieniędzy "tak na odczepnego".
- Możecie państwo zawsze oprzeć się na wieloletnim doświadczeniu Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Można zadzwonić czy przyjść do nas i porozmawiać, jak najlepiej zachować się w pierwszym czy regularnym kontakcie z bezdomną osobą. Bo bezdomność ma wiele twarzy i chodzi o to, aby ta relacja była bezpieczna zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony - podkreślił R. Jakubczyk.
Jak mówił, często proces wchodzenia w bezdomność trwa latami, dlatego też latami trwa proces wychodzenia z tego stanu. Pracuje nad tym zespół ludzi, który wspiera bezdomnego na wielu płaszczyznach.
Niestety, najczęściej człowiek zaczyna tę straszną drogę od zerwania więzi z bliskimi. Dlatego bezdomność to potężna samotność. Wyjście z niej nie odbywa się nie dokądś, tylko do kogoś.
- Dlatego dbajmy o relacje w naszym otoczeniu. Możemy stracić pracę czy pieniądze, ale gdy żyjemy w dobrych i silnych relacjach, nie zginiemy we współczesnym świecie - podsumował R. Jakubczyk.