Na przełomie 2019 i 2020 r. gospodarzem kolejnego ESM będzie Wrocław. Już po raz trzeci stolica Dolnego Śląska ugości chrześcijan z całego kontynentu. Wybór nie jest przypadkowy.
Przy wyborze kolejnego gospodarza ważny jest podstawowy element - czy władze lokalnych kościołów oraz samorząd chcą gościć braci i młodych? - wyjaśnia br. Wojtek. Zwykle taki wybór poprzedzają wysłane z kilkuletnim wyprzedzeniem listy z zaproszeniem. Te z Wrocławia dotarły do Taizé pod koniec 2014 r., tuż przed Europejskim Spotkaniem Młodych w Pradze.
Zakonnik zwraca uwagę, że dla braci bardzo ważny jest też czynnik geograficzny. - Chcielibyśmy, aby spotkanie było dostępne dla młodych, którzy mieszkają w różnych częściach Europy. W ostatnich latach te spotkania były na krańcach naszego kontynentów. Dwa lata temu spotkaliśmy się w Rydze, w ubiegłym roku byliśmy w Bazylei, a teraz jesteśmy w Madrycie. Po przekątnej są to bardzo odległe miejsca - wyjaśnia. Dlaczego więc Wrocław? - Już dawno to spotkanie nie odbywało się w Polsce (ostatnie miało miejsce w Poznaniu na przełomie 2009 i 2010 r. - red.). Stąd ten wybór.
Wrocław, w porównaniu do gospodarzy spotkań europejskich w poprzednich latach, ma pewne trudności infrastrukturalne. Wiąże się to z brakiem hal wystawowych, takich jak choćby w Poznaniu. - Rzeczywiście tak było, że wszystkie wydarzenia związane z ESM - modlitwy i posiłki - odbywały się na ich terenie. Nie jest to jednak jakiś znaczący problem. Skoro udało się zorganizować te spotkania w 1989 i 1995 r., gdy warunki były trudniejsze, to uda się i teraz. Na pewno trzeba będzie wiele życzliwości. Poszukujemy razem z Urzędem Miasta najlepszych rozwiązań - dodaje.
Brat Wojtek jest jednak przekonany, że główną areną wydarzeń, tak jak przed laty, będzie Hala Stulecia. - To miejsce nie będzie jednak wystarczające, aby pomieścić wszystkich. Musimy znaleźć dodatkowe miejsca na hale namiotowe. Czekamy na potwierdzenie naszych sugestii - mówi.
Istnieje jeszcze możliwość zorganizowania modlitw we wrocławskich kościołach. - Tak było w 1989 roku. Wielu wówczas młodych pamięta, że było to wyzwanie ze względu na brak ogrzewania i bardzo niskie temperatury na zewnątrz i wewnątrz - zauważa.
Przyszłoroczne spotkanie będzie dla brata Wojtka miało wymiar szczególny. - Bardzo się cieszę. Pamiętam, jak pomagałem w mojej rodzinnej parafii salezjańskiej przy Moście Grunwaldzkim przyjmować młodych. Gościliśmy ich również w domu. To piękne, że bracia znów zawitają do naszego miasta - mówi wrocławianin, który jest ostatnim z braci przyjmowanych do wspólnoty z Taizé przez jej założyciela i pierwszego przeora, br. Rogera.
Zaznacza, że samo spotkanie ma stałe elementy opierające się na prostocie i modlitwie. Wielkim wyzwaniem, jakie towarzyszy każdego roku organizatorom, jest zapewnienie zakwaterowania uczestnikom. Perfekcyjnie jest wówczas, gdy mogą oni wszyscy zamieszkać na tych kilka dni u rodzin. We Wrocławiu udało się to już dwukrotnie. Bracia wierzą, że podobnie będzie i tym razem.
A co się zmieniło? - Na pewno młodzież. Zmienia się Polska, zmienia się Europa. Czas spotkań europejskich przełomu lat 80. i 90 XX w. był czasem otwarcia, zniknęły granice. Dla wielu młodych było to istotne, by wyjść na zewnątrz i spotkać się z innymi. Dziś ta łatwość jest nieporównywalna - uważa. Z tego wynika według niego mniejsza liczba uczestników ESM. - Myślę, że młodzi Polacy mają też o wiele więcej możliwości pogłębienia swojej wiary.
Czymś, co wyróżnia spotkania europejskie, jest na pewno ich charakter - międzynarodowość i ekumenizm. - Dzielenie się w takim gronie swoją wiarą na pewno ją ubogaca. Temu mają służyć m.in. małe grupy i warsztaty tematyczne. One otwierają na perspektywy, jakie do tej pory były dla nas obce - przekonuje.