Często zastanawiamy się, jaki upominek wręczyć bliskim choćby na Boże Narodzenie. Młodzież z Brzegu Dolnego wpadła na świetny pomysł w stosunku do kombatantów.
Powszechnie określa się ich mianem „trudna młodzież”. Byli o krok od zakładu poprawczego. Kradzież, pobicia, papierosy, alkohol i wieczne wagary stały się dla nich chlebem powszednim. Jednak chłopcy z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Brzegu Dolnym wraz z opiekunami postanowili udowodnić coś innym, ale przede wszystkim sobie. Oddali nietypowy, wielki hołd bohaterom powstania warszawskiego.
Podopieczni Zespołu Placówek Resocjalizacyjnych w Brzegu Dolnym w jubileuszowym roku 100-lecia niepodległości chcieli wyjątkowo uhonorować kombatantów. Czas przed Bożym Narodzeniem był doskonałą okazją na prezenty.
Wymyślili, że wykonają dla każdego żyjącego na świecie powstańca… medale. Wyprodukowali ich 1500. Niezwykły prezent trafi do bohaterów za sprawą fundacji Sensoria.
- Chłopców nie trzeba namawiać. Kilkunastu od razu podjęło wyzwanie. Do ośrodka trafili po wyroku sądu. Teraz próbują wyjść na prostą, a patriotyczne podejście bardzo im w tym pomaga - opowiada Przemysław Szot, wychowawca i terapeuta w brzeskim MOW-ie.
To on zmobilizował chłopaków do tego trudnego, ale i pięknego zadania. - Skupiam się na umacnianiu postaw patriotycznych, bo wiem z doświadczenia, że są bardzo pedagogiczne. Mogą wyciągnąć człowieka z dołka - tłumaczy P. Szot.
W trakcie pracy zdarzyła się niesamowita historia. Czas uciekał, a brzeska ekipa potrzebowała wsparcia w produkcji. Nagle przez znajomą opiekuna zgłosił się człowiek, który pozostał do dziś dla wszystkich anonimowy, a który sfinansował i wyprodukował wszystkie medale zgodnie z projektem ośrodka.
Zrobił to z 80 kilogramów stali. Dobro zrodziło dobro. Ostatecznie chłopaki z Brzeskiego MOW-u spędzili ponad 100 godzin na ciężkiej pracy. - Zrobiłem to dla ludzi, którzy walczyli na wojnie za nasz kraj - mówi 10-letni Oskar. - Czyściłem i wycierałem benzyną medale, zawiązywałem wstążki, segregowałem, robiłem napis pieczątką, wkładałem do kopert razem z życzeniami.
Mimo fizycznego wyczerpania żaden z chłopaków nie zrezygnował. Wszyscy robili to dobrowolnie i z chęcią. Mogli oddać się rozrywce, ale w swoim czasie wolnym przygotowywali osobisty prezent dla polskich kombatantów.
- Były momenty, że czułem duże zmęczenie, ale nie chciałem się poddawać. To była moja walka ze sobą. Sam pracowałem przy 500 sztukach. Zaangażowałem się, żeby oddać honor powstańcom. Nie trzeba było mnie długo namawiać, bo wiedziałem, że warto - stwierdza Kacper. 13-latek dodaje, że chciał, aby bohaterom zrobiło się po prostu miło, aby odczuli, że zasłużyli się dla Polski.
- Jestem dumny, że mogłem coś im podarować. Gdyby w przyszłości nadarzyła się inna okazja, by oddać im w jakikolwiek sposób hołd, jestem gotowy - podsumowuje Kacper.