A właśnie, że powieszę tu tego bałwanka z popsutym kapeluszem i ten stary łańcuch zrobiony przed laty w przedszkolu.
Elegancka jodła, pachnący świerk czy konstrukcja z szyszek bądź patyków, taka artystyczna i „nieoczywista”? Jaka choinka jest najpiękniejsza?
Wiele można usłyszeć dyskusji o choince na wrocławskim rynku, przypominającej trochę spiczasty tort. Jednym się podoba, innym niekoniecznie. Te w kościołach tworzą cudnie pachnący, tajemniczy las wokół stajenki, te firmowe, „służbowe”, czasem owoc pracy profesjonalistów od wystroju wnętrz, a czasem rutyny, bywają pomysłowe i piękne lub sztampowe i smutne – bez śladu pełnych radości dłoni przystrajających zielone gałązki.
A w domu? Jaka choinka jest najpiękniejsza? Osobiście uważam, że taka, której zamysł kompozycyjny wyznacza serce i rodzinna historia, a nie surowe zasady określonej „idei artystycznej” – nakazującej na przykład, że wszystko ma być czerwone lub białe, okrągłe lub w kształcie sopelków.
Najbliższa mi sercu choinka nosi wytrwale pomiędzy igłami prastare, nadgryzione zębem czasu ozdoby wykonane przed laty przez dziadka Stanisława, dwóch pięknych króli – spośród trzech Trzech Króli oczywiście – przyniesionych kiedyś w darze przez sąsiadkę, papierowe gwiazdki – prezent od znajomej mistrzyni tego typu wyrobów, kolorowe szklane kule „z różnych bajek” – w tym z wycieczki do Milicza (bombka z napisem na życzenie), kilka arcydzieł sztuki przedszkolnej, włóczkowego anioła podarowanego przez przyjaciela domu…
Są jeszcze ażurowe serduszka – dar od kuzyna, a także „zdobycze” przyniesione z różnych kiermaszów przedświątecznych, wyroby niepełnosprawnych uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej (kto by pomyślał, że tak pięknie wyglądają cekiny przytwierdzone do styropianowych kuli!).
W okolicy choinki znajdziesz czasem… kilka Dzieciątek – bo które wybrać? W tym często jedno malutkie śpiące w żłóbku w łupinie orzeszka, inne w stajence z kawałków kory (dzieła wrocławskich karmelitanek) lub też w szopce z drzewa oliwnego, przywiezione z Betlejem.
Taka choinka to cały świat. I pachnąca kronika rodzinna. A jeśli ktoś orzeknie, iż choinkowy „groch z kapustą” to nie jest szczyt świątecznego kunsztu? Trudno. Sztuka niejedno ma imię. Jest i taka, w której dzieło przedszkolaka wyższe ma notowania niż prace największych mistrzów.
Choinka – przypomnienie rajskiego drzewa, zapowiedź krzyża, który otwiera drogę do raju – ma coś z przedsmaku nieba, przestrzeni rodzinności i wspólnoty. Czy w niej nie spełniają się starostestamentalne zapowiedzi o drzewach, które klaskać będą w dłonie (Iz 55)?. „Niech się cieszą pola i wszystko, co na nich rośnie, niech wszystkie drzewa w lasach wykrzykują z radości!” (Ps 96).
Czy psalmista mógł przewidywać cóż te drzewa będą kiedyś wyprawiać? Niech klaszczą w dłonie i krzyczą radośnie dla przychodzącego Dzieciątka, a każda na własną nutę.