Spotkania Taize to nie tylko atrakcyjne podróże i zwiedzanie. To styl życia oparty na walce o pokój.
Ulokowani w parafii pw. św. Fulgencjusza i św. Bernarda w Madrycie ostatni dzień roku 2018 rozpoczęli od porannej modlitwy, na którą przyszło wielu mieszkańców. Później młodzież udała się na grupki dzielenia.
- Zastanawialiśmy się nad gościnnością w parafiach, nad przyjmowaniem innych takimi jacy są, nad pracą na rzecz pokoju, ekologią, nad otwartością na drugiego człowieka i nad dziełami miłosierdzia - wymienia kl. Wojciech Bujak
Następnie polscy pielgrzymi uczestniczyli w modlitwie południowej Taize w kościele franciszkanów.
- Nie był to nasz kościół wyznaczony, ale chcieliśmy go zobaczyć. Był tam wtedy także bp Andrzej Siemieniewski, abp Wojciech Polak oraz br. Alois, od którego na końcu przyjęliśmy błogosławieństwo indywidualne - opowiada kl. Wojciech.
Po południu odbyły się spotkania narodów, podczas których Polacy zapraszali swoich rówieśników do Wrocławia na kolejne Europejskie Spotkanie Młodych.
- Całość prowadzili polscy bracia z Taize. Główne przesłanie mówiło o tym, by wysłuchać młodych ludzi, bo oni tego pragną, to ich największe oczekiwanie. Potem nadszedł czas świadectw. Tłumaczono, jak kontynuować Pielgrzymkę Zaufania Przez Ziemię. Część osób dzieliła się świadectwem swojej pomocy bezdomnym poprzez spędzanie z nimi czasu - tłumaczy wrocławski kleryk.
Jak dodaje, zachęcano, aby pielgrzymka ta nie trwała tylko w czasie wyjazdu, lecz była kontynuowana całym swoim życiem i codziennością. Spotkanie Taize bowiem to nie tylko modlitwy, ale styl życia, walka o pokój.
- Wrocławskie grupy zapraszały oficjalnie Polaków do stolicy Dolnego Śląska w 2019 roku. Przesłanie było takie, że wszyscy jako Polacy będziemy gospodarzami następnego spotkania, które ma wymiar nie tylko turystyczny, ale przede wszystkim wspólnotowy, modlitewny - przekazuje kl. Wojciech.
Polacy modlili się również na Mszy św., którą odprawił prymas Polski abp Polak.
A po wieczornej modlitwie, traktującej o gościnności, wszyscy udali się do swoich parafii, by rozpocząć - tradycyjnie na Europejskim Spotkaniu Młodych w ostatni dzień roku - Festiwal Narodów.
- Na początku była modlitwa w kaplicy szkolnej, a potem świętowaliśmy nadejście nowego roku. Od razu zauważyliśmy hiszpański temperament. Czuliśmy klimat radosnego celebrowania. Ciężko było usiedzieć w miejscu - mówi Jakub Legut.
Polacy wypełnili także hiszpańską tradycję - na każde z dwunastu uderzeń dzwonu, połyka się jedno winogrono na szczęście.
- U nas działo się to o 1 w nocy z powodu opóźnienia i, jak stwierdził ksiądz, nie stać ich było na winogrona dla wszystkich, więc połykaliśmy cukierki, ale tradycja została spełniona - przekonuje Jakub.
W końcu nadszedł czas na zabawę i tańce. Puszczano również polskie utwory. Jak co roku na ESM każdy z narodów przedstawiał innym coś charakterystycznego.
- My jako Polacy zaprezentowaliśmy nasz narodowy taniec - poloneza. Ks. Zbigniew Kowal zagrał na gitarze. W trakcie uczyliśmy także innych - opowiada J. Legut.
Inne narody również prezentowały charakterystyczne dla siebie śpiewy i tańce. W entuzjazmie i otwartości przodowali temperamentni Hiszpanie.
Wszystko skończyło się po godzinie trzeciej i wtedy, ku zdziwieniu wrocławian, każdy zabrał się do sprzątania.
- To był piękny gest. Każdy czuł się odpowiedzialny i o tej późnej porze, mimo zmęczenia, wziął się do pracy. A na sam koniec otrzymaliśmy zupełnie spontanicznie indywidualne błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. To było niezaplanowane. Piękny dowód na silną wiarę Hiszpanów. Potrafią się bawić, ale potrafią się modlić i oddać wszystko, nawet zabawę, Panu Bogu. To nas wzruszyło - przyznaje wrocławianin.
Jak dodaje, błogosławieństwo okazało się wspaniałą nagrodą i zwieńczeniem świętowania. Tę sylwestrową noc zapamiętają na długo.