Największy w regionie Orszak Trzech Króli przejdzie przez Wrocław. W ubiegłym roku wzięło w nim udział ok. 22 tys. osób.
Każdy orszak jest wyjątkowy - podkreśla Elżbieta Woźniak-Łojczuk, rzecznik prasowy wrocławskiego OTK. Zaczynamy jednak od pewnych stałych elementów. - Startujemy z Ostrowa Tumskiego 6 stycznia o 12.30. Jak każdego roku, w ideę zaangażowane jest całe mnóstwo osób - rodziców i dzieci, ale również organizacji - Skautów Europy czy Caritas Archidiecezji Wrocławskiej. Na rzecz tej ostatniej przeprowadzona zostanie zbiórka podczas wydarzenia z przeznaczeniem na dofinansowanie akcji "Zupa" dla bezdomnych wrocławian - wyjaśnia.
Tegoroczna edycja orszaki na pewno będzie się wyróżniała finałem, który będzie miał bardzo lokalny charakter. - Zaplanowaliśmy koncert kolęd i występ taneczny Reprezentacyjnego Dolnośląskiego Zespołu Pieśni i Tańca "Wrocław". Będziemy oczywiście śpiewać kolędy, ale również tańczyć. Rozpoczniemy od poloneza, a zakończymy kujawiakiem z oberkiem, czyli naszymi tańcami narodowymi - zapowiada Katarzyna Nowak. Zespół istnieje już 66 lat, a w jego skład wchodzi 50 dorosłych i 40 dzieci, choć - ze względu na rozmiary sceny - nie wszyscy się na niej zaprezentują.
Święta Rodzina jest już gotowa, by zająć miejsce we wrocławskiej stajence w rynku Karol Białkowski /Foto Gość Ciekawym wątkiem przygotowań jest wybór Świętej Rodziny, która za każdym razem jest inna. Wymóg jest zasadniczo jeden. Kandydaci - małżeństwo - muszą mieć syna do trzeciego-czwartego miesiąca życia. - To z praktycznego punktu widzenia. Najlepiej, by maluszek spał w czasie kolędowania - tłumaczy E. Woźniak-Łojczuk.
Nie jest wielką tajemnicą, że organizatorzy są przygotowani na kilka ewentualności. - Zawsze mamy przygotowane aż trzy Święte Rodziny. Nie możemy narażać dzieci, które przecież mogą się rozchorować. Stąd na wszelkie nieprzewidziane wydarzenia mamy aktorów zastępczych - dodaje.
Lilianna Sicińska, od lat jedna z głównych organizatorek wrocławskiego orszaku, podkreśla, że - poza wyróżnieniem - jest to dla rodziny konkretne zadanie. Ślady po kolejnych Jezuskach pozostają na zawsze na kołysce, która każdego roku jest używana jako żłóbek. - Są tam wyryte imiona wszystkich dzieci, które w niej leżały - podkreśla i dodaje, że w planach jest zjazd wszystkich dotychczasowych Świętych Rodzin.
- Jesteśmy zwykłą rodziną. Mamy trzech synów - Janka, Tomka i Józefa, który będzie odgrywał rolę małego Jezusa - mówi Piotr Szawlis, tegoroczny Józef. Podkreśla, że udział w orszaku to dla jego rodziny nie pierwszyzna. - Do tej pory odgrywaliśmy role pasterzy i aniołów. W tym roku spotkał nas awans na Świętą Rodzinę - dodaje. Jego żona Marta, orszakowa Maryja, zwraca uwagę, że 7 stycznia mały Józio skończy... trzy miesiące.