W Mrozowie mieszkańcy wędrują za gwiazdą od 4 lat. Tym razem również przeszli z radością w kolorowym pochodzie.
Orszak wyszedł z pod kościoła pw. Matki Boskiej Zwycięskiej. Po drodze odegrano scenę z Herodem, który zapraszał do przemiany, ale przemiany ciała. Na przystanku zorganizowano gospodę, w której częstowano pysznościami, czyli odciągano uwagę od orszaku. Na tę pokusę jednak nie nabierali się uczestnicy.
Później odegrano imponującą walkę dobra ze złem, z której zwycięsko wyszły anioły. Następnie pochód przeszedł przez bramę niebiańską. Przy ognisku zaś czekali pasterze, którym objawił się anioł, a wtedy oni zaprosili wszystkich do przyłączenia się do wędrówki do stajenki. Pasterze zaprezentowali też oryginalny taniec.
Za pierwszym razem inicjatywy pochodu 6 stycznia w ogóle nie ogłaszano.
- Do tej pory robiliśmy jasełka w świetlicy w ramach spotkania opłatkowego, ale chcieliśmy wyjść na ulicę w ramach ewangelizacji, pokazać radość chrześcijaństwa; pokazać, że na naszą wiarę składają się nie tylko nabożeństwa odprawiane w kościołach, ale również radość, której źródłem jest Bóg - tłumaczy D. Kozyra, organizatorka orszaku.
Jak podkreśla, orszak służy integracji społeczności lokalnej. Scala ją.
- Odgrywanie ról, przygotowanie scenografii i organizacja orszaków wymagała zaangażowania różnych ludzi w różnym wieku. Aktorami byli głównie członkowie Stowarzyszenia Mrozovia, ale także zaangażowali się ministranci, schola i parafianie - mówi D. Kozyra.
W zeszłym roku wpadła na pomysł, aby mieszkańcy pokłonili się Jezusowi polonezem, ponieważ wiele osób oblega stajenkę, również dzieci garną się, żeby zobaczyć ją z bliska i nie wszyscy mają dostęp do Świętej Rodziny.
- Wymyśliliśmy poloneza, aby każdy indywidualnie mógł podejść i pokłonić się Dzieciątku - podsumowuje D. Kozyra.