Przez Międzyduszpasterskie Kursy Tańca przewinęło się już ponad 2 tysiące osób. Instruktor tańca Mateusz Zapart łącząc pasję i wiarę trafił z pomysłem w dziesiątkę.
Kiedy rozpoczynają się zajęcia, kursanci razem z instruktorem stają w kółku. Spotkanie zaczynają znakiem krzyża i modlitwą „Ojcze nasz”. Ktoś mógłby pomyśleć, że trafił na kółko różańcowe młodych ludzi, na jakąś modlitewną wspólnotę, ale otoczenie nie pozostawia złudzeń - chodzi o taniec. Co nie oznacza, że to wyklucza wspólnotę.
Międzyduszpasterskie kursy tańca organizowane przez profesjonalnego tancerza i instruktora tańca Mateusza Zaparta to, inaczej mówiąc, taneczne wspólnoty. Coś więcej niż sucha nauka kroków i ruchów, niż warsztat, jak poruszać się na parkiecie.
- Kiedy zajmowałem się w Duszpasterstwie Akademickim Redemptor organizacją imprez, różnego rodzaju integracją, zauważyłem pewną niszę. Nikt nie prowadził kursów tańca między duszpasterstwami, a studenci lubili szaleć na parkiecie i chcieli się uczyć. Postanowiłem sprawdzić, czy wypali - opowiada Mateusz Zapart.
Zaczęło się 2,5 roku temu w Duszpasterstwie Akademickim „Wawrzyny”. Na pierwsze (jeszcze wewnątrzduszpasterskie) zajęcia przyszło kilkanaście osób. Potem lawina ruszyła z impetem. Do tego stopnia, że zapisy na 50-osobowe szkolenie taneczne kończyły się nawet po… 10 minutach od ich ogłoszenia. Miejsca rozchodziły się jak świeże bułeczki.
W tym momencie Szkoła Tańca Zapart prowadzi 9 grup na różnych poziomach. Łącznie tańców takich jak bachata, taniec użytkowy „Zapart Dance” i salsa kubana uczy się tam 200 osób. Wszystkie zajęcia prowadzone są przy ul. Stysia 16 w kompleksie duszpasterskim ojców jezuitów przy parafii pw. św. Ignacego Loyoli.
- Nigdy nie chciałem zakładać szkoły tańca, wolałem być po prostu instruktorem. Zobaczyłem jednak, ile przynosi to dobra. Miałem pozytywny odbiór kursantów, którzy dzielili się swoimi wrażeniami. Łamali granice swojej nieśmiałości, pokonywali bariery introwertycznego charakteru, nabierali pewności siebie, poznawali Boga albo wracali do Boga. Kiedy słyszysz takie świadectwa, nie możesz odpuścić. Angażujesz się, żeby ewangelizować i zarażać swoją pasją - opowiada instruktor tańca.
Dla niego w pewnym momencie przekazywanie kroków i ruchów to było za mało. Sprawiało mu radość, lecz na krótką metę.
- Jeżeli w pracy, która jest twoją pasją, masz jeszcze okazję zbliżać kogoś do Boga, twoje życie nabiera rozpędu, głębszego sensu, nie musisz szukać motywacji na siłę. To rewelacyjna sprawa. Aż grzech nie skorzystać! - uśmiecha się M. Zapart.
Jak odbierają zajęcia i samego prowadzącego kursanci?
- Znamy się z Mateuszem z DA Redemptor. Wiele osób go polecało, a ja chciałem się nauczyć tańczyć w dobrej atmosferze. To mój drugi kurs. Wcześniej uczęszczałem do niego na taniec towarzyski, teraz użytkowy. Nawet nie wiem, kiedy minęły te cztery miesiące! - mówi Kajetan Wiśniewski, student 5. roku energetyki na Politechnice Wrocławskiej.
Dagna Budakiewicz jest związana z ruchem oazowym i wpadła na Międzyduszpasterski Kurs Tańca z kilku powodów.
- Szukałam środowiska rówieśniczego dla siebie, czego nie miałam w oazie. Gdzie spotkam się z ludźmi wierzącymi i w moim wieku. Po drugie potraktowałam to jako alternatywę dla Speed Datingu. Chciałam też się więcej poruszać, zadbać o formę. I w końcu - kocham tańczyć - stwierdza studentka dietetyki, która realizuje równolegle dwa kursy, a uczy się tańca od 4 miesięcy.