O swojej pasji do rapowania, pogodzeniu jej z kapłaństwem i koniecznej zmianie "stylówki" w seminarium opowiada ks. Jakub Bartczak.
- Bardzo ważne jest dowiedzenie się, kim jesteś. Można grać, kogoś kim się nie jest, ale to na krótką metę. Mam wielu kolegów księży, którzy pielęgnują oryginalne pasje i godzą je ze swoim powołaniem. Najważniejsze jest to, żeby sobie postawić odpowiednią hierarchię wartości - wyjaśnia ksiądz-raper.
Jak dodał, pasja pasją, ale jednak powołanie jest czymś ważniejszym. Czasem ludzie mają takie szczęście, że pasja może towarzyszyć powołaniu, podobnie jak u ks. Kuby.
- Trochę to wymodliłem, ale i racjonalnie do tego podszedłem. Zastanawiałem się nad tym, jak użyć hip-hopu do ewangelizacji. Po święceniach kapłańskich rapowanie o niczym nie miałoby sensu - oświadcza.
Jego zdaniem pasja z powołaniem muszą być tożsame, jeżeli mają człowieka rozwijać, a nie go krzywdzić. Obecny wikariusz parafii Sulistrowice pod Ślężą pragnął, żeby jego raperskie hobby mówiło o Bogu takim ludziom jak jego kumple sprzed seminarium.
- Szybko zdałem sobie sprawę, kim jestem i jako ksiądz wróciłem do rapu. Dzisiaj widzę, jak ludzie czasem piszą w komentarzach pod teledyskami w internecie, że ciągle rapuje o tym samym. Nie umiałbym rapować o czymś innym niż o Bogu, bo On jest treścią mojego życia - uzasadnia ks. Jakub.
Zaznacza jednak od razu, że o wiele bardziej spełnia się jako szafarz sakramentów i to chce robić do końca życia. Po prostu być księdzem, być blisko ludzi, prowadzić ich do Pana Boga. Sprawować Eucharystię, spowiadać, udzielać Komunii Świętej.
- Często dziennikarze proszą mnie o wywiad i chcą jedynie uwypuklić mój rap, moją zajawkę. Może jestem przez to oryginalny, ale nie uważam się za lepszego od innych księży. Cieszy mnie, że gdy ludzie piszą do mnie, że odkryli Pana Boga przez moją muzykę. To daje satysfakcję, ale na pierwszym miejscu stoi kapłaństwo oraz obowiązki z tym związane - mówi ks. Kuba.
Jak dodaje, Pan Bóg jest o wiele ciekawszy niż hip-hop. Choć przez hip-hop można skutecznie mówić innym o Bogu.
- Ale trzeba być czujnym, aby pasja nie stała się odskocznią od rodziny, od powołania, aby nie krzywdziła bliskich. Dobrze jest kreatywnie wykorzystywać swój czas, ale należy wyznaczyć sobie jasną granicę, aby nie zaniedbywać swoich obowiązków - ostrzega ks. Bartczak.