W auli Papieskiego Wydziału Teologicznego eksperci przybliżali młodzieży historię przedwojennej Polonii wrocławskiej.
Z okazji rocznicy I Kongresu Związku Polaków w Niemczech (6 marca 1938 r.), we Wrocławiu przypomina się nadal mało znaną historię Polaków mieszkających w mieście przed II wojną światową.
O życiu Polonii wrocławskiej od XIX w., jej wojennych losach w Breslau i trudnym powojennym czasie opowiadali w auli PWT na Ostrowie Tumskim red. Beata Maciejewska oraz prof. Krzysztof Ruchniewicz.
- Warto powiedzieć o niezwykłej postaci, Władysławie Nehringu. Był to jedyny polski rektor niemieckiego uniwersytetu w latach 1893-94. Przybył z Wielkopolski do Wrocławia w 1850 roku. W swoich dziennikach napisał, że są tylko dwa przedmioty, które kochał: historia i język polski. Został najwybitniejszym slawistą Uniwersytetu Wrocławskiego Zmarł w Breslau i został pochowany na cmentarzu Osobowickim. Co ciekawe, jego potomkowie z Wielkopolski przyjechali potem do Wrocławia po 1945 roku - opowiadała B. Maciejewska.
Prof. Ruchniewicz mówił, że Wrocław był centrum wydawniczym dla Polski pod zaborami. Polscy autorzy przybywali tu, by negocjować ceny z niemieckimi wydawcami. Wówczas, w XIX-wiecznym Wrocławiu, mieszkała mała grupa Polaków w stosunku do całej liczny ludności. W obrazie miasta odgrywała jednak pewną rolę i trudno było jej nie zauważyć.
- Duży wpływ na przemieszczanie się Polaków miał rozwój komunikacji. Czytamy z tamtego czasu relacje z podróży dyliżansem przez Śląsk, a za chwilę pojawiła się przecież kolej. Dla Polaków z pozostałych części zaborów Wrocław stał się momentalnie bliższy, osiągalny - referował prof. Ruchniewicz.
Powstanie państwa polskiego w 1918 roku całkowicie zmieniło relacje polsko-niemieckie. Niemcy musiały na nowo zdefiniować swoją politykę w stosunku do Polaków Jednym z problemów była walka o powojenne granice. W 1920 roku powołano we Wrocławiu konsulat polski. Nasz kraj miał tu swojego przedstawiciela. Mimo to spora część Polonii wrocławskiej po 1918 roku wyjechała, by osiąść w Polsce, która wróciła na mapy świata po 123 latach zaborów.
- Szacuje się, że na przełomie XIX i XX wieku we Wrocławiu mieszkało 20 tysięcy Polaków. Po 1922 roku pozostało ich około 3-4 tysiące - informował prof. Ruchniewicz.
Historia Wrocławia i osiadłych w nim polskich obywateli jest bardzo pouczająca. Pokazuje, że świat nie jest czarno-biały. Wybory, których dokonywali członkowie Polonii, a które są po latach różnie ocenianie, były wymuszane sytuacją bieżącą.
Beata Maciejewska podała bardzo trafiony przykład Pawła Pampucha. Przybył on do Breslau z rejonu poznańskiego. Walczył w niemieckiej armii podczas I wojny światowej. Wrócił z frontu z odznaczeniem, bo był dzielnym żołnierzem. Zdjął niemiecki mundur i... niemalże od razu poszedł do powstania śląskiego walczyć po polskiej stronie. Potem pan Pampuch otworzył w Breslau masarnię i sklep z wędlinami. Przynosił kiełbaski na spotkania Polonii wrocławskiej. Miał rodzinę i dzieci. Żył spokojnie.
Aż przyszedł 1939 rok, kiedy pan Pampuch ponownie ubrał mundur niemiecki i stanął przeciwko Polsce w kampanii wrześniowej. Miał obowiązek walki w armii niemieckiej, bo był obywatelem Niemiec. Gdy wrócił z wojny do Wrocławia, zaangażował się w działalność grupy konspiracyjnej "Olimp", założonej przez Polaków na robotach. Zbierali oni informacje wywiadowcze, organizowali akcje sabotażowe, pomagali polskim robotnikom.
W 1942 roku Gestapo aresztowano 90 członków "Olimpu", a wśród nich pana Pampucha. Polacy byli głodzeni i torturowali w więzieniu. Ostatecznie wysłano ich do obozów koncentracyjnych z wyrokiem śmierci. Pampuch zmarł w Twierdzy Kłodzko, która wówczas służyła za filię obozu Gross-Rosen. Stracił życie, bo... był polskim konspiratorem.
Jakie były najważniejsze polskie adresy w niemieckim przedwojennym Wrocławiu? Czytaj na następnej stronie!