Módl i pracuj - na pewno. Ale to nie wszystko. - Lepiej zjeść tę tabliczkę czekolady, ale powstrzymać się od jakiegoś bezpośredniego zła, niż na odwrót - dodaje s. Maria, benedyktynka z Wołowa.
Siostra Maria Trybała OSB dla właściwego spojrzenia na wielkopostny czas podsuwa niezwykle trafiony i nieco zapomniany dziś fragment z Reguły św. Benedykta „O zachowaniu Wielkiego Postu”:
Dlatego też radzimy, żeby przynajmniej w dniach Wielkiego Postu bracia zachowali nienaruszoną nieskazitelność swego życia, usiłując naprawić w tych świętych dniach wszelkie zaniedbania innych okresów. Uczynimy to wówczas w sposób godny, jeśli powstrzymamy się od wszelkiego zła, oddamy się modlitwie zmieszanej ze łzami, czytaniu, skrusze serca i wstrzemięźliwości.
Tak więc w tych dniach dorzućmy coś niecoś do zwykłych obowiązków naszej służby: dodatkowe modlitwy, ograniczenia w jedzeniu i piciu. Niechaj każdy ponad wyznaczoną sobie miarę z własnej woli ofiaruje coś Bogu „w radości Ducha Świętego"(1 Tes 1,6),t o znaczy niechaj odmówi swemu ciału trochę z jedzenia, picia, snu ,rozmów, czy żartów i niech wygląda świętej Paschy pełen duchowej radości i tęsknoty”.
- Kluczowe tutaj okazują się słowa o ofierze dla Pana Boga w duchowej radości. Podejmujemy zatem pewne umartwienie, odmawiamy sobie czegoś, ale nie po to, by na siłę się smucić, przygnębiać siebie i innych, ale by z nadzieją i optymistyczną tęsknotą oczekiwać Zmartwychwstania - tłumaczy przeorysza klasztoru sióstr benedyktynek w Wołowie.
Sama traktuje Wielki Post jak czas szczególnej łaski i osobiście lubi go bardziej niż Adwent.
- Dla mnie to okres mobilizacji duchowej i okazji do zajrzenia w głąb siebie - mówi zakonnica.
Jak dodaje, czasem łatwiej jest odmówić sobie pożywienia czy słodyczy, a trudniej ugryźć się w język przy złośliwości wobec kogoś. Powinniśmy zatem kłaść nacisk na czynienie dobra wobec innych, szczególnie tych, których nie darzymy sympatią.
Siostry benedyktynki w wołowskim klasztorze także obierają sobie postanowienia. Św. Benedykt w regule polecił, żeby każde postanowienie wdrażać w życie za aprobatą przełożonych.
- Sądzę, że ważniejsze są postanowienia duchowe np. więcej czasu na modlitwę, codzienny dobry uczynek wobec bliźniego, większa chęć pomocy innym, niż te materialne. Trudniej podjąć postanowienia wewnętrzne, związane charakterem, z naszą naturą - uważa s. Maria.
W kontekście jałmużny tłumaczy, że nie trzeba jej rozumieć jedynie przez pryzmat pieniędzy na coś przeznaczanych. - To także poświęcenie swojego czasu dla drugiego, które może mieć większą wartość, bo może nas po prostu więcej kosztować - stwierdza mniszka.
Podoba jej się pomysł, który często stosują dzieci. Odmawiają sobie jakiejś przyjemności, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczają np. na misje.
- Pamiętajmy, że przemiana musi się dokonać w sercu. Co z tego, że wyłączymy telewizję, zrezygnujemy z Facebooka lub czekolady, skoro nie wzbudzimy w sobie intencji i nie uświadomimy sobie celu. Odnajdźmy w tym radość! - zachęca benedyktynka z Wołowa.
Wielki Post ma prowadzić do trwałej przemiany życia, a nie powrotu do starych nawyków tuż po Wielkanocy.
- Czasem ktoś stwierdza: „A po co wyróżniać te 40 dni? Przecież trzeba się zawsze nawracać”. To prawda, lecz człowiek potrzebuje co jakiś czas większej mobilizacji, tego szczególnego czasu, który nas motywuje. Lepiej zjeść tę tabliczkę czekolady, ale powstrzymać się od jakiegoś bezpośredniego zła, niż na odwrót - podsumowuje przełożona sióstr benedyktynek z Wołowa.