Komentarz do fragmentu Ewangelii z trzeciej niedzieli Wielkiego Postu przygotował o. dr Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki z Wrocławia.
Kiedy oddalamy się od Boga, tworzy się przestrzeń, która nas dzieli od Niego. Im większa ta przestrzeń, tym więcej miejsca na zagospodarowanie jej naszymi lękami, niezadowoleniem z życia, no i niestety najróżniejszymi bożkami. W sposób niesłychanie precyzyjny proces ten został przedstawiony w opisie czterdziestoletniej wędrówki Izraelitów przez pustynię.
Naród wybrany w drodze do ziemi obiecanej musiał wielokrotnie nawracać się. Na tej drodze tworzyła się niejeden raz przestrzeń do zagospodarowania przez to, co od Boga oddala. Pojawiało się tam szemranie przeciwko Bogu, brak zaufania, niedowierzanie Mu, chęć powrotu do domu niewoli, a nawet całkowite odwrócenie się od Boga przez oddanie czci ulanemu ze złota cielcowi.
W tym kontekście przez nawrócenie należy rozumieć decyzję kontynuowania rozpoczętej wędrówki. Kiedy mówimy o nawróceniu, wcale nie trzeba myśleć od razu o tych, którzy w dojrzałym życiu zapragnęli chrztu i przyłączenia się do wspólnoty Kościoła lub postanowili powrócić do sakramentalnego życia po kilkunastu latach. O potrzebie nawrócenia słyszą uczestnicy Mszy św. w tę niedzielę i może odwracają głowy w lewo i w prawo i zastanawiają się, do kogo to. Do mnie to. Dreszcz przechodzi po plecach człowieka, kiedy słyszy w drugim czytaniu słowa św. Pawła: "Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł" (1 Kor 10,12).
Doświadczenie Mojżesza opisane w pierwszym czytaniu - rozmowa z Bogiem, który jawi się jako krzew gorejący - ukazuje, czym powinna być prawdziwa wiara. Ona powinna być dotknięciem Boga żywego, doświadczeniem Jego miłości, obecności i pomocy, które są jak krzak, co płonie, ale się nie spala. Żeby zapragnąć takiego doświadczenia i takiej żywej wiary, potrzeba najpierw uznania własnej niewoli. Zobaczenia tego, w jakiej sytuacji się znajduję, co mnie więzi, co wypełniło tę przestrzeń, większą czy mniejszą, która jest między Bogiem a mną. Mojżesz zbliżył się do krzaka i powiedział: "Oto jestem" (Wj 3, 4). Mojżesz dał wyraz swojej dyspozycyjności wyrażającej się w słuchaniu Boga.
Bez Boga człowiek jest jak suche drzewo. Bez czerpania ze źródeł życia nie jest zdolne do wydania owoców swojego życia. Ewangelia przynagla do nawrócenia, czyli do kontynuowania powziętej drogi. Chodzi o przywołanie w pamięci początku wyjścia z niewoli, o zobaczenie tego, co jest rzeczywistością, która nie ma w ogóle sensu i prowadzi donikąd. Początek tej drogi to również obranie konkretnego celu wędrówki.
Wielki Post to czas przypominania sobie celu. Jedni wrócą do momentu wydarzenia, które zmieniło życie, rzuciło na kolano, doprowadziło do Boga. Inni może przypomną sobie rekolekcje, które doprowadziły do przemiany życia. Inni może przypomną sobie świadectwo człowieka, które poruszyło i było przyczyną ukierunkowania się na Boga. Jeszcze inni przypomną sobie może dzień ślubu, dzień święceń kapłańskich i przywołają w pamięci emocje i uczucia, które wtedy im towarzyszyły. Wszystkie te wspomnienia wiążą się przecież z jakimiś postanowieniami, z konkretnymi planami na życie. Uniesiony nad ziemię człowiek widział tak wiele. Co z tego zostało?