Ok. 250 osób wzięło udział w Ekstremalnych Drogach Krzyżowych, które dziś o poranku spotkały się w kościele NMP z Góry Karmel w Głębowicach. Spotkali się tu pątnicy, którzy wyruszyli z Milicza, Lubiąża, Góry, Wińska i samych Głębowic.
Nikogo nie trzeba przekonywać, że Ekstremalna Droga Krzyżowa to ogromne wyzwanie fizyczne, ale również duchowe. Ks. Łukasz Romańczuk jest inicjatorem większości tras, które swój cel miały w Głębowicach.
- W sumie na trasę wczoraj wieczorem wyruszyło ponad 250 osób. Najwięcej - 120 wyruszyło z Lubiąża. Było tam sporo osób z Wołowa i Brzegu Dolnego. Co ciekawe, do celu dotarło ok. 90 proc. uczestników. To bardzo dużo - zaznacza. Podkreśla, że na pewno wpływ na to miały bardzo dobre warunki pogodowe. - Temperatura była odpowiednia. Był lekki przymrozek więc szło się kapitalnie. Na przykład w ubiegłym roku wiele osób odpadło ze względu na śnieg i mróz.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z TRASY MILICZ - GŁĘBOWICE
Ks. Romańczuk zaznacza, że większość pątników była z archidiecezji wrocławskiej. Wśród nich był pan Andrzej, który w związku ze swoim wielkopostnym postanowieniem w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej bierze udział... co tydzień. - Dwa tygodnie temu szedł dokoła Góry, w ubiegłym tygodniu z Rawicza, teraz szedł z nami (z Góry do Głębowic), a w przyszłym ma zaplanowane EDK z Leszna.
Oczywiście na trasie nie brakło drobnych przygód. - Przed miejscowością Cieszyny jeszcze trzy dni temu było drzewo. Służyło jako punkt orientacyjny - trzeba było przy nim skręcić w lewo. Szedłem tam dziś jako pierwszy i... drzewa nie ma, zostało wycięte. Niestety przez to kilka osób zgubiło drogę. A z kolei ci, którzy szli z Głębowic (trasa okrężna), utknęli w małej wiosce Marysin. Sygnalizowałem im przed wyjściem, żeby poinformowali gospodarza, żeby uwiązał psa. Gdy ja szedłem tamtędy, pies mnie ugryzł. Oni o tym zapomnieli. Dwie dziewczyny szły i się bardzo przestraszyły. Czekały na jakąś większą grupę. Wtedy "uzbroiły" się w kije, by tego psa móc odgonić. Ostatecznie udało im się przejść - opowiada. Podkreśla przy tym, że teoretycznie można znać trasę doskonale, ale zawsze jest coś zaskakującego.
Ostatecznie szczęśliwie pątnicy wszystkich nurtów dotarli do Głębowic, gdzie skorzystali z ogromnej gościny mieszkańców, którzy przygotowali dla wszystkich śniadanie.
Nocny marsz za krzyżem "spinały" Msze św. - Wczoraj w homilii mówiłem o tym, aby nastawić się na słuchanie Pana Boga i by od Niego uczyć się miłości co pozwoli prawdziwie kochać. Dziś natomiast nawiązałem do słów "wróćcie do Pana". Nawiązałem do tego, że zaczęliśmy od Eucharystii i nią kończymy, czyli przychodzimy ponownie, ale teraz przychodzimy nie z niepewnością co będzie na trasie, tylko z radością i dziękczynieniem, że udało nam się wytrwać w tym wysiłku i osiągnąć cel. Mówiłem też o tym byśmy mieli teraz otwarte serca i wypełniali przykazanie miłości - streszcza swoje nauczanie. Wyraża też przekonanie, że każdy, kto przeszedł EDK przeżyło coś, co będzie procentowało później.