Komentarz do fragmentu Ewangelii z piątej niedzieli Wielkiego Postu przygotował o. dr Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki z Wrocławia.
Jakich obrażeń fizycznych doznaje człowiek, który został obrzucony kamieniami? Myślę, że nie trzeba tego wątku rozwijać. Możemy natomiast wymienić rodzaje "kamieni", którymi rzucają chrześcijanie, uświadamiając sobie obrażenia duchowe i psychiczne. Pomimo że Jezus mówi nie tylko do faryzeuszy, ale w liturgii zwraca się również do nas: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień", z łatwością przychodzi nam rzucić szantażem, donosem, obelgą, plotką, słowem wzywającym do nienawiści, chęcią wykluczenia społecznego.
Biegniemy za człowiekiem z kamieniem w ręku i rzucamy, my - uczniowie Jezusa Chrystusa. Potępienie grzesznego człowieka przychodzi z łatwością. Również dość łatwo chrześcijaninowi wzruszyć się, kiedy czytany jest fragment o powracającym do swojego ojca synu marnotrawnym. Wzruszyć się, ucieszyć się powrotem grzesznika, zachwycić postawą ojca. I co dalej?
"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Cóż za cisza. "Nikt cię nie potępił i Ja ciebie nie potępiam". A gdyby Jezus powiedział w tym momencie: "Ukamienujcie, przecież takie jest prawo"? Czy miałaby wtedy sens miłość? Wtedy nie miałyby sensu krzyż i śmierć z miłości do człowieka. Kiedy patrzymy na Jezusa Ukrzyżowanego, widzimy, jak wielka jest to miłość. Miłość ukrzyżowana, aby człowiek nie był upodlony, aby człowiek nie leżał w błocie, aby człowiek był z upadku podniesiony.
W tej scenie dochodzi do dwóch spotkań. Trzeba zauważyć najpierw spotkanie grzesznej kobiety z Jezusem i podniesienie jej z błota. Uzdrawiające spotkanie. Następnie trzeba zauważyć spotkanie faryzeuszy z Jezusem. To był moment poznania nie tylko Jezusa, ale również uzdolnienie do poznania samego siebie. Uzdrawiające spotkanie.
Obyśmy my, którzy trzymamy w ręku swoje kamienie, spotkali Jezusa. Myślenie faryzeuszy zmieniło się diametralnie po rozmowie z Jezusem. Finałem tej historii nie jest odstąpienie od rzucania kamieniami, od potępienia. Teraz dopiero, kiedy ustała agresja człowieka do człowieka, rozpoczęła się walka o człowieka. To jest właśnie chrześcijańskie zobaczenie grzesznika: nie walka z człowiekiem, lecz walka o człowieka.
Może w tych dniach paschalnych, które zbliżają się wielkimi krokami, uda nam się oddzielić grzech od człowieka. Po co? Po to, żeby kochając człowieka, nie pokochać przypadkiem jego grzechu. Żeby potępiając grzech, nie potępić przypadkiem człowieka.