Najstarszy uczestnik miał 73 lata, najmłodszy - 7. Pierwsza nocna pielgrzymka z Gniechowic do Sulistrowiczek zgromadziła 176 osób.
W jedynej w Polsce parafii św. Filomeny w Gniechowicach trwają szeroko zakrojone przygotowania do uroczystości 10 sierpnia. Wtedy bowiem abp Józef Kupny ustanowi mały kościółek w niewielkiej wiosce jedynym w kraju sanktuarium św. Filomeny. Kult tzw. Wielkiej Małej Świętej odżywa u nas i za granicą.
Gniechowiccy parafianie oraz wierni z okolic już od kilkunastu miesięcy intensywnie szykują się na ten wielki dla nich dzień. Jednym z etapów tych przygotowań była Nocna Piesza Pielgrzymka ze św. Filomeną do sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z CAŁEJ TRASY.
Idea przejścia 25 km w sobotnią, dość chłodną noc stała się dużym wyzwaniem i wydawać by się mogło, że nie zyska wielu zwolenników. W sobotę 6 kwietnia o godz. 19 na starcie pielgrzymki stanęło aż 176 osób z kilku miejscowości i Wrocławia. Szły dzieci (najmłodsza Martynka miała 7 lat), młodzież, rodziny i seniorzy (najstarszy uczestnik skończył 73 lata).
Pozytywnie zaskoczeni frekwencją byli organizatorzy. - Święta Filomena ma wielką moc, a jej kult ożywia coraz więcej serc Dolnoślązaków i nie tylko - mówi ks. Jarosław Wawak, proboszcz gniechowickiej parafii, który niósł przez całą drogę relikwie patronki czasów ostatecznych.
Wśród pielgrzymów zmierzających po zmroku pod górę Ślężę były dwie siostry zakonne józefitki oraz br. Pelegrini, norbertianin, który miał ze sobą relikwie Świętego Krzyża. Po drodze uczestnicy modlili się na różańcu, Koronką do Miłosierdzia Bożego, odprawili Drogę Krzyżową. Zaplanowano też czas na wędrówkę w milczeniu, słuchanie konferencji oraz na śpiew, który prowadziła młodzież.
Nad pielgrzymką rozpościerało się niebo pełne gwiazd, a azymut wyznaczały świecący maszt oraz podświetlona wieża kościółka na szczycie góry Ślęży. W mijanych wioskach czasem na podwórka wychodzili zaciekawieni tłumem gospodarze. Niektórzy z nich włączali się do modlitwy. Całą grupę asekurowała straż pożarna.
Po całym dniu pracy lub aktywności nocna wyprawa wielu dawała się we znaki. Ktoś narzekał, że go rwie noga, u kogoś pojawił się dość szybko ból kolan, ale nikt nie zdezerterował. - Wiemy, że byli tacy, którzy musieli wstać w sobotę jeszcze przed 5.00 rano, a wrócili z naszej pielgrzymki o 5.00 rano dnia następnego. Ich dzień trwał 24 godziny - mówi Anna Gużda, katechetka z Powiatowego Zespołu Szkół nr 1 w Krzyżowicach, organizatorka wydarzenia.
Równo o godz. 21.37 wędrowcy zaśpiewali "Barkę". Chwilę później w Rękowie budynek Szkoły Podstawowej na postój dla pielgrzymów otworzyła dyrektor Joanna Rudel-Tarnawa. W środku można było się ogrzać, napić kawy i herbaty. Temperatura na dworze wynosiła ok. 7 st. Celsjusza. Pani dyrektor z wielką uczynnością podjęła pielgrzymów, a ci podziękowali jej wspólna modlitwą i gromkim, wykrzyczanym: "Dziękujemy!".
- Dobrze, że strajk nauczycieli dopiero w poniedziałek! - śmiał się jeden z mężczyzn.
Ostatecznie do celu, czyli do sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach pod Ślężą, pielgrzymi doszli ok. godz. 2.30 w nocy. Tam została odprawiona Msza św. z błogosławieństwem relikwiami św. Filomeny.
- Córka i sąsiadka mówiły, że nie dam rady. Namawiały mnie, żebym odpuściła. Poszłam, aby podziękować Panu Bogu za wszystkie otrzymane dotychczas łaski oraz w intencji czworga wnuków - mówi 70-letnia Krystyna z Siedlakowic, wieloletnia nauczycielka w szkole i przedszkolu. Mimo wieku emerytalnego nadal pracuje w przedszkolu w Gniechowicach i prowadzi aktywny tryb życia.