W tej chwili w Taizé przebywa ok. 70 Polaków - mówi br. Maciej. Część z nich, wraz z bp. Jackiem Kicińskim, uczestniczyła we wspólnym "polskim" śniadaniu w ogrodzie przy La Moradzie i w popołudniowym spotkaniu narodowym. Była okazja, by pobyć ze sobą, a także poznać bliżej polskich braci ze wspólnoty.
Michał z Łodzi jest w Taizé po raz trzeci. – Jestem na progu ważnych decyzji w swoim życiu; czułem że powinienem tu przyjechać. Tak się złożyło, że mogłem akurat wziąć udział w warsztatach na temat podejmowania decyzji. Wiele mi dały – mówi. – Tym razem zdecydowałem się, by przyjechać tu autostopem. Uważam, że ta forma podróżowania ma swój wymiar duchowy, uczy zaufania Bogu. To był początek mojej „pielgrzymki zaufania”.
Z Łodzi przyjechał również Mateusz, na co dzień członek grupy uwielbienia, który chciałby pozostać w Taizé jako wolontariusz. Ma już za sobą udział w ESM w Rydze. – Zachwyca mnie tu między innymi wierność trzykrotnej modlitwie w ciągu dnia, i różnorodność przyjeżdżających ludzi – mówi.
Ola i Tosia przyjechały na wzgórze z Tarnowa. Weronika z Warszawy, studentka, jest w Taizé już po raz siódmy. – Zostaję tu na dłużej, jako permanentka. To miejsce jest częścią mojego życia – twierdzi.
17-letni Franek z Włocławka, po raz czwarty w Taizé, ceni tu sobie przestrzeń spokoju. – Można tu nabrać sił – mówi Karolina z Wrocławia. Jej siostra Martyna wyjaśnia, że dla niej kontakt z duchowością Taizé rozpoczął się w Duszpasterstwie Akademickim Maciejówka we Wrocławiu – w którym wiele elementów (muzyka, wystrój kościoła) wypływa z inspiracji francuską wspólnotą.
Małżonkowie Ewa i Bogdan, pochodzący z Oleśnicy, przyjechali tu z zagranicy, gdzie obecnie mieszkają. Bogdan 30 lat temu, w 1989 r., brał udział w organizowaniu pierwszego Europejskiego Spotkania Młodych we Wrocławiu. – Przyjeżdżamy tu jak do źródła – podkreślają.
Weronika z Poznania, z zawodu filolog angielski i południowoafrykański, 10 lat temu współorganizowała ESM w swoim mieście. – Mieszkamy wraz z innymi rodzinami w Olindzie w pobliskiej miejscowości Ameugny – wyjaśnia Marek. – Jako rodzina jesteśmy tu trzeci raz. Dal mnie bardzo cenne są spotkania z innymi małżonkami, z ludźmi z różnych stron świata, dzielenie się tym, jak rozwiązujemy problemy małżeńskie, rodzinne. W Olindzie mieszka obecnie 70 rodzin, w tym 5 rodzin z Polski.
– Popołudniami w Olindzie zawsze odbywają się przedstawienia teatralne, przybliżające biblijne teksty. Nasz młodszy syn codziennie od samego rana nie może się ich doczekać – mówi Ewelina, żona Marka. – Po raz trzeci jesteśmy tu jako rodzina; jeszcze przed jej założeniem byliśmy dwukrotnie w Taizé.
Alina i Grzegorz Żurkowie przyjechali do Taizé z Dobrzykowic pod Wrocławiem z czwórką dzieci. Rodzeństwu towarzyszy także kuzynka. – Spotkałam tu swoją panią z matematyki! – mówi Ola. – Pierwszy raz byłem w Taizé w 1988 r., kiedy jeszcze trzeba było mieć wizy, by przyjechać do Francji – wspomina Grzegorz. – Najpierw przyjeżdżałem jako student, teraz z rodziną. To inna perspektywa dzielenia się Ewangelią. Wsłuchiwanie się w Boga poprzez modlitwy, rozmowy w różnych językach jest bardzo ożywcze.
Polacy zadawali pytania bp. Jackowi i braciom. Agata Combik /Foto GośćW grupie, która wyruszyła z Sulistrowic wraz z ks. Jakubem Bartczakiem, przybyło do Taizé 16 osób. Kl. Mariusz, saletyn, ceni sobie bardzo w tym miejscu jedność w różnorodności. Siostry Marcelina i Michalina z Kalisza podkreślają, że ważne są dla nich miejsca, gdzie można pobyć w ciszy. – Lubię po prostu spotykać się z ludźmi – podkreśla Natalia. Oliwka, która przyjechała wraz z Kacprem, bardzo interesuje się muzyką; ciekawym doświadczeniem było dla niej zaangażowanie się – wraz z innymi osobami z okolic Ślęży – w próby chóru w Taizé.
Szymon i Nektariusz wspominają o modlitwie i spotkaniu z Ewangelią w różnych językach, Basia z Brzeziej Łąki – o grupkach dzielenia. Wśród sulistrowickich pielgrzymów byli również Olimpia, Alina, Marysia, Emilia i Karol – który przez wielu mieszkańców wzgórza był rozpoznawalny dzięki pięknej grze na skrzypcach. – Bardzo lubię ludzi. Wspaniałe jest to, że tu łączy ich Chrystus – podkreśla ks. Jakub.
Muzyczne talenty grupy z Sulistrowic zostały twórczo wykorzystane. Wraz z osobami z innych stron Polski odwiedzali poszczególne grupy narodowościowe, zapraszając młodzież z różnych stron świata do udziału w Europejskim Spotkaniu Młodych we Wrocławiu. Dzięki nim całe Taizé wypełniły dźwięki góralskiej muzyki. Następnego dnia sulistrowicka ekipa wraz z braćmi ze wspólnoty wzięła udział w przygotowaniu specjalnego klipu zapraszającego na ESM we Wrocławiu.
Polacy mieli okazję poznać bliżej polskich braci ze wspólnoty: Marka, Wojciecha, Macieja. Usłyszeli także o czwartym z nich, Krzysztofie, przebywającym w Brazylii.