Pieza pielgrzymka z Mrozowa i Miękini do Sośnicy odbywa się z inicjatywy świeckich. W tegorocznej, jubileuszowej wzięło udział 41 osób.
Pielgrzymka jest organizowana od 2006 r. i z krótką przerwą odbywa się regularnie. Co ważne, jest ona inicjatywą, która wyszła od świeckich. - Wyszłam po Mszy św. porannej z s. Judytą, ówczesną przełożoną pracujących w Mrozowie sióstr albertynek, i podzieliłam się swoim marzeniem, że byłoby wspaniale pójść na jakąś pielgrzymkę, ale nie za daleko. By w pigułce przeżyć to, czego można doświadczyć w drodze na Jasną Górę - mówi Dorota Ropek, która od samego początku koordynuje przygotowania do kolejnych edycji wydarzenia.
Podkreśla, że w jej zamyśle było, by pielgrzymka startowała niejako "spod domu", z Mrozowa. - Siostra zapytała, czy nie mamy tu w okolicy jakiegoś sanktuarium. A mi przyszło do głowy, że jedna z koleżanek mówiła mi o swojej babci, która mieszka w Sośnicy, w której są "jakieś" Święte Schody. Przyszłam do domu i sprawdziłam w internecie, co to w ogóle są te Święte Schody i zadzwoniłam do Doroty Kozyry, która ma doświadczenie pielgrzymkowe, i zapytałam, co o tym sądzi. Zapadła szybka decyzja, że spróbujemy to zorganizować - dodaje.
Jeszcze tego samego dnia D. Ropek z mamą i koleżanką pojechały do Sośnicy na rowerach, by sprawdzić trasę - czy da się ją przejść bezpiecznie. - Gdy wróciliśmy, zaczęły się przygotowania logistyczne, jak wyznaczanie dokładnego przebiegu, postojów - oraz kwestii duchowych - hasło i przebieg merytoryczny. Ówczesny proboszcz, ks. Andrzej Wójciak, chętnie przystał na propozycję i z nami wyruszył.
W kolejnych latach frekwencja na pielgrzymce była bardzo zróżnicowana. Najmniejsza grupa liczyła 29, a największa - 57 osób. W tym roku na szlak wyruszyło 41 pątników. - Cieszymy się obecnością kapłana. W historii były takie wyprawy, w których żaden ksiądz nie mógł być z nami. Widzimy tę różnicę i cieszymy się, że mamy duchową opiekę, możliwość posłuchania konferencji. A najważniejsza jest posługa sakramentalna i możliwość spowiedzi. To daje poczucie bezpieczeństwa - opowiada Dorota Kozyra.
Dwa lata temu do pielgrzymki z Mrozowa dołączyli pątnicy z sąsiedniej parafii w Miękini wraz ze swoim proboszczem, ks. Waldemarem Kocendą, który stał się duchowym przewodnikiem.
Hasła kolejnych pielgrzymek nawiązują do myśli przewodniej kolejnych lat duszpasterskich. Tym razem brzmiało: "W mocy Bożego Ducha". Pątnicy pokonali z Miękini pokonali 28 kilometrów, co z Mrozowa 4 km mniej.
Na zakończenie pielgrzymki w sanktuarium w Sośnicy odprawiona została Msza św. pod przewodnictwem proboszcza z Mrozowa, ks. Henryka Świerniaka. W homilii ks. W. Kocenda przypomniał, że nasze życie rozpościera się między dobrem i złem. - Liczcie się z tym, że pomimo waszych pragnień i najszczerszych dążeń, życie człowieka jest uwikłane jest w zło, grzech, cierpienie - mówił.
Podkreślił, że Bóg, który daje nam życiowe powołanie, daje nam również pomoc. Życzył, by owocem pielgrzymki były nadzieja i siła, by przeciwstawiać się złu, które nas otacza. - Tym wsparciem od Boga jest Maryja, która prowadzi nas pod krzyż, za którym oczywiście będzie zmartwychwstanie, ale jednak nasze życie będzie do końca naznaczone cierpieniem, grzechem, smutkiem... Chodzi o to, byśmy umieli to wszystko przyjąć z Bożą i Matki Najświętszej pomocą - mówił.
Ksiądz Kocenda zaznaczył też, że nie chodzi o to, by podczas pielgrzymki przeżyć ekstazę, bo kropla drąży skałę nie siłą, a częstym padaniem. - Potrzebna nam są takie chwile jak dzisiejsza, które padają na kamień naszego serca i drążą. Bóg swój plan przeprowadza - dodał.
W organizację pielgrzymki zaangażowanych jest wiele osób. W tym roku po raz pierwszy pątnikom towarzyszyli bracia ze służby porządkowej Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej, którzy dbali o bezpieczeństwo ruchu drogowego wokół pątników.
Święte Schody w kościele parafialnym pw. Podwyższenia Krzyża Świętego to dokładna kopia schodów z bazyliki św. Jana na Lateranie w Rzymie. W każdym ze stopni ukryte są ważne dla chrześcijan relikwie, dlatego wchodzi się nimi na kolanach. Schody w sanktuarium ufundowała hrabina Józefa von Wurtz und Burg w 1776 r.