W Taizé. Spotkania z całym światem

Podczas gdy jedni pielgrzymują na Jasną Górę czy wyruszają na rekolekcje oazowe, inni zmierzają w stronę Taizé. Kolejne ekipy Dolnoślązaków poznają podczas wakacji miejsce, gdzie zrodziła się idea Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię.

A tam jest okazja do wielu międzynarodowych spotkań.

Sebastian: Urodziłem się we Francji, ale moi rodzice są Polakami. Jestem nowicjuszem u jezuitów, przygotowuję się do złożenia ślubów. Przechodzimy przedtem takie jakby próby – jedną z nich jest dla mnie pobyt w Taizé. Jestem tu już trzeci raz, pierwszy raz jako nowicjusz. Przedtem przyjeżdżałem z grupą ze swojego duszpasterstwa, teraz sam, na miesiąc. Można tu spotkać się z młodzieżą. Lubię to, lubię rozmawiać z ludźmi, wiedzieć co myślą na różne tematy.

Isabel z Holandii: Pracuję obecnie w Taizé w „Solidarnym ogrodzie”. Jest tu bardzo sucho, mamy dużo podlewania. Podlewam sałatę, fasolę, cebulę, marchew. Te warzywa są potem przekazywane przez braci osobom potrzebującym. Trzeba sporo się nachodzić z konewką, ale praca w takim zielonym miejscu jest bardzo przyjemna.

S. Angelica, klaryska z Włoch: W maju obchodziłam jubileusz 25-lecia życia zakonnego i moja wspólnota „podarowała” mi z tej okazji jako prezent tygodniowy pobyt w Taizé. To dla mnie czas modlitwy, ciszy, medytacji.

Michael z Chin: Podróżowałem do Taizé razem z dwoma moimi przyjaciółmi około 15 godzin, z południowych Chin. Chcę tu zbliżyć się do Boga, odnowić moją relację z Nim. Mam swój ulubiony kanon, który bardzo porusza moje serce: „O Lord hear my prayer…”

Tabia z Niemiec, dyżurująca w El Abiodh: To jest miejsce w Taizé, gdzie mogą przebywać ludzie o specjalnych potrzebach, na przykład niepełnosprawni – dla których są odpowiednie udogodnienia. Prowadzimy tu kuchnię ze specjalną dietą. Obok El Abiodh działa punkt pierwszej pomocy. Bywa, że ktoś mdleje, potrzeba pomocy (radzimy, by pamiętać o piciu dużej ilości wody, nie przebywaniu zbyt długo na słońcu). Wokół mamy ogród z pięknymi kwiatami – o które dba jedna z sióstr ze zgromadzenia św. Andrzeja. W El Abiodh zatrzymuje się też część wolontariuszy.

Ks. Florian z Lipska: przyjechałem do Taizé razem z ekumeniczną grupą młodych, jako duszpasterz młodzieży. Mniej więcej połowa z nich już tu była, inni są po raz pierwszy. W różnym stopniu są związani z Kościołem. Noszą w sobie wiele pytań dotyczących religii, swojego życia. Mają tu okazję, by rozmawiać o nich. W parafiach mojego dekanatu raz w miesiącu albo nawet raz w tygodniu odbywają się modlitwy w duchu Taizé. Ten rodzaj duchowości, muzyka, specyficzna atmosfera zdają się bardzo odpowiadać młodym ludziom. W Niemczech wielu uważa, że młodzi – nieustannie ze słuchawkami na uszach – nie potrafią trwać w ciszy. A w Taizé okazuje się, że jak najbardziej potrafią. Odpowiada im prostota tego miejsca.

W Lipsku tylko 3 proc. osób to katolicy, 12 proc. – ewangelicy, pozostali nie wyznają żadnej religii. Jak ułatwić im odnalezienie się w Kościele, nawiązanie relacji z Jezusem Chrystusem? To jest wielkie wyzwanie dla wszystkich chrześcijan.

 Ja sam pochodzę ze wschodnich Niemiec, Łużyc, rozumiem trochę po polsku. Chciałbym przyjechać na ESM do Wrocławia, ale nie wiem, czy pozwolą mi na to obowiązki.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: