Przedpremierowy pokaz specjalny filmu "Tajemnica Ojca Pio", zorganizowany przez redakcję "Gościa Wrocławskiego", wypełnił salę kinową do ostatniego miejsca. Przyszło 220 osób.
Projekcję filmową w ramach cyklu "Do kina z Gościem" poprzedziło wystąpienie o. Tomasza Grabca, kapucyna, który na co dzień pracuje we Wrocławiu w parafii pw. św. Augustyna. Bilety rozeszły się na pniu, a część osób nie zmieściła się do sali i musiała wybrać seans "Tajemnica Ojca Pio" w innym dniu.
- Dzisiaj żyjemy w dobie komputeryzacji, cyfryzacji. Coraz lepsze procesory wykonują coraz większe operacje. Gdyby w tym świecie IT mówić o o. Pio, to określiłbym go jako PC, czyli taki stacjonarny komputer. Człowiek, który z jednej strony był pokorny, a z drugiej bardzo cierpliwy. Ale żeby komputer mógł funkcjonować, potrzebny jest silny procesor. Dla ojca Pio procesorem była modlitwa - mówił w kinie o. Tomasz Grabiec OFMCap.
Podkreślał, że wielu z nas wbrew pozorom kroczy drogą świętego kapucyna, ponieważ, tak jak on, lubimy kawę i w trudnych sytuacjach bezradności chwytamy się modlitwy. Zakonnik odmawiał wówczas różaniec.
- Mam nadzieję, że ten film i jego bohater zainspiruje nas do życia pełnią chrześcijaństwa - stwierdził zakonnik.
W swoim wystąpieniu wspomniał także wielu sytuacjach, w których ludzie w obecności braci kapucynów stwierdzają, że ich założycielem był właśnie o. Pio. Myślą tak ze względu na wielką popularność świętego.
- Fakt, ojciec Pio jest marką samą w sobie, ale nie założył zakonu braci kapucynów ani nie wymyślił Cappuccino. Chociaż dzieje tego napoju łączą się z pewnym włoskim kapucynem Markiem z Aviano. Może ktoś dzisiaj wieczorem albo jutro wypije Cappuccino i pomyśli o naszym zakonie - oświadczył z uśmiechem o. Tomasz.
Tłumaczył również charyzmat i historię zakonu kapucynów.
- Ojciec Pio to dobry agent Pana Boga. Takich paru mieliśmy w zakonie, a on jest jednym z tych ostatnio odkrywanych przez nas. Jego biografia pokazuje, że weryfikacja świętości jest rzeczą bardzo skomplikowaną, ale tego nie trzeba się bać. Jeżeli mamy do czynienia z osobami wyjątkowymi, to procedura weryfikacji musi być też wyjątkowa - wyjaśniał prelegent.
Dodał, że osoby, które prześladowały wielkiego zakonnika za życia, podczas jego procesu kanonizacyjnego stanęły z drugiej strony. Ci, którzy podkładali mu kłody pod nogi, potem zaświadczali o jego heroiczności i świętości.
- Ojciec Pio nie odgrażał się, wszystko składał Panu Bogu. Przeciwności i fałsz skierowany przeciwko niemu odbierał w pokorze i przyjmował go. Czym więcej mówiło się o świętości, tym bardziej on podkreślał, że jest tylko małym bratem, który chce się modlić. Z jednej strony więzień konfesjonału, z drugiej człowiek wielkiej modlitwy i charyzmatów - opisywał o. Grabiec.
Zachęcał zebranych, by inspirowali się bohaterem filmu w swojej drodze do świętości, bo świętość jest dla każdego.