Nie wszyscy Polacy uważają Witolda Pileckiego za bohatera, a z jego niezwykłą historią trudno przebić się do obiegu światowego.
W ramach wykładu historycznego w Wielkiej Lipie gościł Tadeusz Płużański, dziennikarz, publicysta, autor książek. Cykl pt. "Przywracanie pamięci"polega na współpracy organizacji pozarządowej Stowarzyszenia Morzęcin Jest Wielki - beneficjenta projektu, parafii Bagno - współorganizatora oraz spółki skarbu państwa, Polskiej Spółki Gazownictwa jako darczyńcy.
Podczas swojej prelekcji w świetlicy w Wielkiej Lipie prelegent przybliżył zebranym postać rotmistrza Witolda Pileckiego.
- Bezgranicznie oddany ojczyźnie, czyli Polsce przedwojennej. Czego nie można powiedzieć o tych, którzy go zamordowali. Rotmistrz jest autorem raportów z Auschwitz, w których próbował oddać, że ten niemiecki obóz koncentracyjny był piekłem na ziemi. Wydawało mu się tam, że już gorzej być nie może. Ale gorzej było chwilę później. W 1946 r. napisał, że Polska znajduje się nad przepaścią, bo polski naród zagrożony jest komunizmem, czyli złem, które jest jeszcze gorsze od nazizmu - mówił Tadeusz Płużański.
Witold Pilecki przedstawił w swoich tekstach wnikliwy obraz sytuacji powojennej Polski. Stwierdził, że Sowieci nie tylko chcieli Polaków zabić, ale także opanować ich umysły, nasze dusze, zsowietyzować.
- Rotmistrz miał na ten straszny stan rzeczy receptę. Apelował do wychowawców, działaczy, pedagogów i nauczycieli, by chronili polską młodzież, bo ją da się jeszcze uratować, dlatego powinni sięgać do polskiej historii i wartości tak bliskich Polsce od wieków: Bóg, honor, ojczyzna. Tylko tak można uratować Polskę przed klęską. Niestety, sowieci nas skolonizowali i podbili polskie umysły, czego efekty widzimy do dzisiaj - opisywał publicysta.
Podkreślił, że Pilecki był nie tylko żołnierzem, ale człowiekiem światłym, myślicielem. Myślał i tworzył po polsku. Pisał wiersze, teksty prawie że literackie, posługiwał się piękną polszczyzną, co udowadniają raporty z Auschwitz.
Prelegent przypomniał znane powszechnie i straszne jednocześnie porównanie, jakiego użył rotmistrz Pilecki podczas przebywania w areszcie przy ul. Rakowieckiej: „Oświęcim przy tym to była igraszka”.
- Chyba nie potrafimy wyobrazić sobie do końca, co go spotkało w areszcie śledczym przy ul. Rakowieckiej, skoro uważał to miejsce za gorsze niż piekło niemieckich obozów koncentracyjnych. I pamiętajmy, rotmistrza nie zamordowano w areszcie polskim, ale komunistycznym. Bo dzisiaj słyszmy, jak próbuje się kreować wizję wojny polsko-polskiej w latach stalinizmu. Nie ma czegoś takiego. To była i nadal trwa wojna polsko-komunistyczna - oświadczył wyraźnie T. Płużański.
Dlaczego komuniści tak zaciekle chcieli wyeliminować Witolda Pileckiego? Powodów jest wiele, ale przede wszystkim ze względu na jego niezłomny charakter, który rozpalał innych. Bohater polskiego podziemia niepodległościowego oczywiście otrzymał podczas przesłuchań propozycje współpracy.
„Wszyscy jesteśmy Polakami, obaj jesteśmy polskimi żołnierzami, polskimi oficerami. Musimy się przecież dogadać” - tak mówił do Pileckiego wówczas major Wojska Polskiego, oficer NKWD, Jacek Różański, a tak naprawdę Józef Goldberg.
Zagrożenie, które w rotmistrzu widzieli komuniści, było bardzo uzasadnione. Ochotnik do Auschiwtz mógł szybko stać się w Polsce Ludowej wzorem dla młodzieży. Pokazywał swoją postawą zupełnie coś innego niż Sowieci chcieli nam narzucić - że Polacy są niezłomni, niepokorni, że potrafią walczyć.
- Zwróćmy uwagę, że Witold Pilecki był też harcerzem, wzrastał w klimacie walki o niepodległość. Nie był żołnierzem frontowym ale oficerem wywiadu. Jego misja rozpoczęła się wcześniej niż dobrowolne wejście za słynną bramę „Arbeit macht frei” - zaznaczał Płużański.
Przyznał przy tym, że to bohaterskie dobrowolne pójście od Auschwitz w ramach tajnego ruchu oporu nie istnieje w świadomości elit intelektualnych i naukowców Europy, czy świata, ponieważ przeczy silnej do dziś propagandzie komunistycznej.
- Jak to, polski bohater, który poszedł na ochotnika do niemieckiego obozu śmierci? To się politycznie nie klei. A w dodatku zamordowali go komuniści żydowskiego pochodzenia - skwitował dziennikarz.