Podczas uroczystości odpustowej w parafii pw. św. Jerzego Męczennika i Podwyższenia Krzyż Świętego bp Jacek Kiciński udzielił sakramentu bierzmowania ponad 30 osobom. Nawiązał też do ogólnopolskiej modlitwy w ramach akcji Polska pod krzyżem.
Na początku homilii bp Kiciński przypomniał, że trwamy w naszej ojczyźnie pod krzyżem i jesteśmy świadkami wspólnotowego wyznania naszej wiary w Jezusa, który przyszedł na ziemię, oddał za nas swoje życie na krzyżu i zmartwychwstał. - Zawsze, gdy patrzymy na krzyż, zmienia się perspektywa naszego życia. Dlatego, że na krzyżu dokonało się nasze zbawienie. (...) Krzyż sam w sobie jest narzędziem zbrodni, ale od momentu, gdy ukrzyżowano na nim Jezusa Chrystusa, krzyż zmienia sens, staje się znakiem miłości - zaznaczył.
Hierarcha zwrócił uwagę, że Bóg Ojciec nie skazał swojego Syna na krzyż, ale zrobili to ludzie i oni Go przybili do tego krzyża. - A On do końca był wierny człowiekowi. Dlatego wśród wielu imion Boga jest i to: Bóg jest wierną Miłością, która na krzyżu staje się miłosierdziem. Na krzyżu dokonuje się dzieło zbawienia. A Jezus w ostatnie godzinie okazuje miłosierdzie. Dlatego krzyż staje się drzewem życia - dodał.
Zauważył również, że na krzyżu Jezus dokonuje też pierwszej kanonizacji. Krzyż staje się drzewem życia, a Dobry Łotr otrzymuje życie wieczne. - Ilekroć patrzymy na krzyż, tylekroć Jezus zaprasza nas do Raju, do bliskości - podkreślał kaznodzieja.
Wyjaśniał, że krzyż to miłość, a szatan nienawidzi miłości. Dlatego robi wszystko, by człowiek nie spoglądał na krzyż, bo "w krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka. Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie".
- Każdy z nas w swoim życiu musi dorastać, aby zrozumieć, czym jest krzyż. To nie jest łatwe. Ja też muszę się z tym mierzyć - mówił.
Bp Jacek Kiciński przywołał historię dzieci, które spotkały się z papieżem. Jedno z nich zadało pytanie: dlaczego dzieci chorują i umierają, choć są niewinne. Ojciec Święty przyznał, że nie zna odpowiedzi, ale wskazując na krzyż przekonywał, że zrobi to Chrystus, choć nie wie, kiedy. - Czasem Jezus z krzyża odpowiada natychmiast, a czasem trzeba czekać. Bóg ma inne pojęcie czasu. My mamy doczesność, a Bóg jest w wieczności. Bóg nas zawsze wysłuchuje i odpowiada, ale jest też Panem czasu - zaznaczył.
- Kiedyś miałem bierzmowanie w "Przylądku Nadziei" na Borowskiej. Młodzi ludzie, niektórzy bez szans na wyleczenie. Dlaczego tak się dzieje? A potem poszedłem na intensywną terapię, a tam zapłakana mama. Córka w śpiączce, w agonii, umierająca. Człowiek jest bezradny. Przytuliłem, pomodliliśmy się i… to wszystko. A Jezus mówi: Jeśli chcesz iść za mną, weź swój krzyż i naśladuj mnie. Jeśli chcesz iść za mną, twoje życie będzie naznaczone krzyżem. Czy Bóg jest tak okrutny? Czy Bóg chce krzyżować nasze życie? Przecież jest Miłością. To są skutki grzechu i wejścia na ziemię tajemnicy zła. Dlatego na krzyżu Jezus pokonuje śmierć, każdą chorobę i otwiera drogę do nieba - przekonywał hierarcha.
Przywołał też kolejną historię. - Jedna siostra zakonna mówiła mi o swoim tacie. Był sparaliżowany od dwóch lat. Modliła się o uzdrowienie. Na modlitwie usłyszała nawet, że tato będzie zdrowy. Ucieszyła się. Jeszcze gorliwiej się modliła, ale tato po dwóch miesiącach zmarł. Miała żal do Pana Boga, ale potem przyszła do niej refleksja, że Pan Bóg jej tatę uwolnił od wszelkiego cierpienia i zabrał go do siebie, przywrócił mu łaskę zdrowia, zabrał mu całe cierpienie.
Bp Kiciński zauważył, że zawsze wobec krzyża człowiek staje się maleńki. Wystarczy pójść do szpitala, na oddziały onkologiczne, pójść do hospicjum. Wtedy człowiek pokornieje i widzi, że to wszystko ma jakiś sens, którego dziś nie rozumie. Krzyż zawsze będzie po ludzku ponad nasze siły i nasze możliwości. Zawsze będzie lęk przed krzyżem.
- Jezus pokazuje nam, jak mierzyć się z krzyżem. Pokazuje to sytuacja w Ogrójcu i modlitwa: "Jeśli to możliwe, Ojcze, oddal ode mnie ten kielich". (...) A potem pokazuje nam, jak prowadzić walkę duchową i jeszcze usilniej się modlił tymi słowami. A potem mówi: "Nie moja wola, ale Twoja niech się stanie" - nauczał biskup.
Podkreślił, że każdy kto, był przy umierającym, widział, że człowiek w tym czasie godzi się ze wszystkim, co się z nim dzieje i tak, jak Jezus, z wiarą oddaje ducha. - Dlatego w liturgii pogrzebowej jest piękna modlitwa: Śmierć jest początkiem nowego, lepszego życia, a nasza rozłąka ze zmarłym jest przejściowa. Ufamy, że spotkamy się z nimi w Domu naszego Ojca. Przez krzyż do nieba - dodał.
Posłuchaj całej homilii: