W Obornikach Śląskich wierni obchodzili jubileusz 35. rocznicy konsekracji kościoła pw. św Judy Tadeusza i Antoniego Padewskiego.
O ciekawej historii kościoła obornickiego świadczy fakt, że żyją jeszcze parafianie, którzy doskonale pamiętają, jak budynek, w którym dzisiaj się modlą i przyjmują sakramenty, służył jako magazyn zespołu szpitali przeciwgruźliczych. Na miejscu prezbiterium przechowywano warzywa, a na chórze składowano szpitalne łóżka.
Dzisiejszy kształt kościoła pochodzi z początków XX wieku, kiedy wspólnota protestancka wzniosła budynek kościelny z cegły łączący styl neoromański ze stylem neogotyckim. W środku znajdowała się m.in. piękna ambona, która nie przetrwała niestety do czasów współczesnych.
Później, po II wojnie światowej, kościół poewangelicki niszczał, a od 1962 roku służył za magazyn zespołu szpitali przeciwgruźliczych. W 1982 roku przekazano budynek katolickiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Obornikach Śląskich, prowadzonej przez salwatorianów, którzy są obecni w mieście od 1946 roku.
- Początki nie były łatwe. Zniszczoną świątynię należało gruntownie odremontować. Proszę sobie wyobrazić, że część ludzi miała opór na początku, by się modlić w środku, bo pamiętali czasy, kiedy w tych ścianach nie było Najświętszego Sakramentu, ale stary magazyn. Nie potrafili się przełamać - opowiada ks. Jacek Wawrzyniak SDS, dzisiejszy proboszcz parafii św. Judy Tadeusza i św Antoniego.
16 września 1984 r. abp Henryk Gulbinowicz, ówczesny metropolita wrocławski, konsekrował odrestaurowaną świątynię. Równo po 35 latach, 16 września 2019 roku, wspólnota parafialna zebrała się na wieczornej Mszy świętej na modlitwie, której przewodniczył ks. Józef Figiel SDS, prowincjał salwatorianów.
- To, co zostało z pierwotnego kościoła poewangelickiego po II wojnie światowej, to obraz pt. "Opłakiwanie Chrystusa" z 1908 r. namalowany przez mieszkankę Obornik Klarę von Grapow. Jest to reprodukcja dzieła Antona van Dycka „Zdjęcie Chrystusa z krzyża”. Obecnie odnowiony wisi on w prezbiterium - informuje ks. Wawrzyniak.
Trzeba przyznać, że trudna historia ostatecznie potoczyła się wspaniale. Kościół poewangelicki, zniszczony po II wojnie światowej i służący za magazyn, stał się świątynią katolicką, w której mieszka sam Bóg w Najświętszym Sakramencie, a dodatkowo służy wiernym jako sanktuarium św. Antoniego Husiatyńskiego z cudownym obrazem z Kresów Wschodnich.
- Kiedyś myślałem jako młody człowiek, że w obchodzeniu tego typu rocznic chodzi o splendor. Z czasem dostrzegłem jednak, jak bardzo potrzebne są takie uroczystości parafianom, którzy widzą wtedy swoje dzieło, swoją pracę i codzienne zaangażowanie. Taka modlitwa ze wspomnieniem konsekracji jednoczy pokolenia. Kościół traktują jako dom, jako coś własnego. Tutaj przystępowali do chrztu, Komunii Świętej, teraz robią to ich dzieci - mówi specjalnie dla "Gościa" ks. Józef Figiel SDS, prowincjał salwatorianów.
Podkreśla, że okrągłe rocznice pozwalają wiernym jeszcze bardziej utożsamiać się ze swoim kościołem parafialnym, który traktują jako dom, miejsce codziennego spotkania z Panem Bogiem.
- Mamy swój dom rodzinny i mamy parafialny. On jest w centrum naszego życia chrześcijańskiego, tu przyjmujemy sakramenty i spotykamy się jako wspólnota braci i sióstr w Chrystusie, który jest miłością - dodaje ks. Jacek Wawrzyniak.