80 lat temu w kościele św. Marcina została odprawiona ostatnia Msza św. dla Polaków z Breslau. Z okazji tej okrągłej rocznicy trzy wrocławskie szkoły modliły się w intencji przedwojennej Polonii wrocławskiej.
Kościół św. Marcina był jednym z najważniejszych miejsc dla Polaków zamieszkujących niemieckie Breslau. Nie chodziło tylko o modlitwę, ale również o spotkanie, zawiązanie wspólnoty narodowej. To w tym miejscu ludzie wymieniali się doświadczeniami i informacjami. Wielu z nich właśnie tu poznało swoich przyszłych małżonków.
- Obchodzimy ten dzień dlatego, że we Wrocławiu trudno jest obchodzić rocznicę wybuchu II wojny światowej. Raczej stąd atakowano Polskę, stąd ta wojna przyszła, ale pomyśleliśmy, że 80. rocznica odprawienia ostatniej Mszy Polonii w Breslau jest rzeczą wartą świętowania, ponieważ ta niewielka grupa Polaków, mówi się o 2-3 tysiącach ludzi, modliła się w tym kościele. Nasi rodacy naprawdę doświadczyli trudu w Breslau, na frontach, ale także byli katowani w obozach koncentracyjnych i to dla nich ta pamięć, ta Msza św. - tłumaczy Ewa Skrzywanek, konsultant Wrocławskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli. - Trzeba się tu spotykać, trzeba się za nich pomodlić, bo Polonia doświadczyła wielu cierpień w okresie okupacji.
- Polonia wrocławska to szczególna wspólnota ludzkich serc połączona tradycją jednego języka, przynależnością do narodu, do określonej kultury. Nawet wtedy, gdy nastał dla nich trudny czas: ograniczono wolności słowa, wyznawanej wiary, swobodę dawania świadectwa bycia Polakiem… Nawet wtedy, kiedy gromadzili się na wspólnej modlitwie, czuli się wspólnotą wolną i silną - podkreślał ks. prof. Zdzisław Madej, rektor kościoła św. Marcina, który przewodniczył uroczystej Mszy św.
Na terenach niemieckich mniejszość polska była prześladowana. Nie uniknęli tego Polacy z Breslau. Od momentu wybuchu II wojny światowej, od 1 września, a nawet już w ostatnich dniach sierpnia 1939 roku, wielu z nich trafiło do więzień, było szykanowanych. Inni, mimo sprzeciwu, zostali powołani do Wehrmachtu i walczyli na przeróżnych frontach. W kilkanaście dni po tym, gdy zaczęli silniej doświadczać zła, wynikającego z rozpoczęcia wojny, dokładnie 17 września, w kościele św. Marcina zostało odprawione ostatnie nabożeństwo. To moment, w którym faktycznie wrocławska Polonia przestała istnieć.
- Kiedy odwiedzamy takie pomniki pamięci, jak obozy koncentracyjne, nie możemy zrozumieć, jak człowiek mógł dopuścić się takiego ogromnego zła. Uczynić świat ludzki tak bardzo niegodnym i obarczonym wszelkimi słabościami. I choć wiemy, że w tamtych miejscach został zadany drugiemu człowiekowi ogromny ból, to jednak wiemy też, że właśnie tam dokonało się największe zwycięstwo dobra nad złem, kiedy przypominamy sobie postać św. Maksymiliana Marii Kolbego. Każdego dnia doświadczał śmierci ludzkiej, a mimo to nie poddał się złu do końca. Tak samo wrocławska Polonia. To ludzie dobrego serca. Choć doświadczyli zła obok, zło ich nie zwyciężyło, bo byli blisko Boga - tłumaczył w homilii ks. prof. Zdzisław Madej.
Do wrocławskiej Polonii należeli patronowie trzech szkół, których uczniowie wraz z nauczycielami przybyli na uroczystą Mszę św. Są to: SP nr 25 im. Franciszka Juszczaka, SP nr 63 im. Anny Jasińskiej, SP nr 72 im. Władka Zerembowicza. Wrocław pierwszy raz postanowił uczcić dzień, w którym odbyła się ostatnia Msza dla Polonii. Za organizację tego wydarzenia odpowiada Wrocławskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli.