Chwile grozy na Ołbińskiej. SOS dla organów

W kościele gromadzili się wierni na wieczorną Eucharystię. Tuż przed Mszą dał się słyszeć niepokojący szum, a chwilę po nim huk tak potężny, że część osób zaczęła uciekać z kościoła, a inni chowali się pod ławki w obawie, że świątynia za moment legnie w gruzach…

To nie kadr z filmu katastroficznego, a autentyczne wydarzenie, które miało miejsce w połowie sierpnia we wrocławskim kościele pw. Opieki świętego Józefa.

Wspomniany powyżej huk był spowodowany przez pękający miech organowy. Zaraz po tym wydarzeniu organy całkowicie zamilkły. Jeden z najciekawszych i największych instrumentów we Wrocławiu, który służył nie tylko w liturgii, ale był też wykorzystywany w czasie licznych koncertów, przestał grać.

Po paru dniach firma organmistrzowska odłączyła uszkodzony miech, co pozwoliło na częściowe uruchomienie instrumentu. Warto dodać, że miechy to takie płuca organów. Ponieważ organy są aerofonem – instrumentem dętym, bez powietrza pozostają nieme.

Uszkodzony miech zasilał sekcję I manuału, na którym najczęściej akompaniuje się w liturgii i część sekcji pedału. Po odłączeniu miecha ponad 40-procentowa część instrumentu pozostaje nieczynna. Pozwala to na użytkowanie go w tygodniu, a w niedziele i święta zastępuje go od czasu pojawienia się awarii tymczasowy instrument cyfrowy.

I w czym problem, mógłby szanowny czytelnik zapytać? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, przenieśmy się trochę w czasie.

W roku 1906 znakomita firma organmistrzowska Wilhelma Sauera z Frankfurtu nad Odrą wybudowała 54-głosowe organy dla protestanckiego wówczas kościoła Jedenastu Tysięcy Dziewic, który dopiero po II wojnie światowej zyskał wezwanie Opieki św. Józefa. Możliwe, że Sauer rozbudował instrument Johanna Christiana Benjamina Müllera z 1825 roku.

W czasie II wojny światowej kościół został uszkodzony w ponad 30 proc., a najbardziej ucierpiało sklepienie nad chórem. Zasypany gruzem instrument udało się częściowo uruchomić w 1947 roku, ale na gruntowny remont musiał czekać aż do roku 1971. Rok później firma Włodzimierza Truszczyńskiego oddała do użytku instrument, który od tamtej pory dysponuje 47 głosami. Organy zostały wówczas przebudowane zgodnie z popularnym w tamtym czasie ruchem Orgelbewegung, który nawoływał do powrotu do tradycji baroku.

Instrument przetrwał w takiej formie do dziś, a jego stan techniczny coraz bardziej się pogarszał. Od roku 2012 organy zaczęły stopniowo odzyskiwać dawny blask. Od tamtej pory instrument był remontowany etapami. Do dziś udało się wymienić sterowanie w kontuarze („mózgu” organów), dmuchawę („serce” organów), zasilacz, wyremontować sekcję II manuału wraz z remontem miecha tej sekcji i rekonstrukcją tzw. aparatów relais.

Instrument w kościele p.w. Opieki św. Józefa cieszył swym niezwykłym brzmieniem nie tylko parafian w czasie liturgii, ale także melomanów podczas koncertów zatytułowanych „W Karmelu też grają…” czy „In manus tuas”. Dzięki współpracy z Akademią Muzyczną im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu oraz z Metropolitalnym Studium Organistowskim we Wrocławiu studenci i słuchacze wykonywali na naszym instrumencie Msze i recitale dyplomowe. Liczne darmowe koncerty zapewniały dostęp do sztuki wszystkim, bez względu na status majątkowy, i przekonywały, że muzyka organowa to nie zapomniana egzotyka, ale sztuka zdolna poruszać ludzkie serca.

Parafia p.w. Opieki św. Józefa chcąc kontynuować muzyczne dzieła pragnęła podjąć dalsze etapy remontu organów. Niestety koszty zaczęły parafię przerastać, a wszystkie starania o dotacje w Polsce i za granicą jak do tej pory nie spotkały się z pozytywną odpowiedzią.

Obecnie pilnego remontu wymaga system dostarczania powietrza, który składa się z pięciu miechów. Jeden z nich został już wyremontowany, a kolejny jest całkowicie nieczynny ze względu na opisaną na początku artykułu usterkę. Pozostałe trzy były już wielokrotnie łatane, a ich oskórowanie wykazuje krańcowy stopień zużycia, co grozi ich pęknięciem i całkowitym wyłączeniem instrumentu z eksploatacji. Nie chcąc do tego dopuścić jesteśmy zmuszeni niezwłocznie podjąć się dzieła ich remontu, aby ocalić naszą organową perełkę od zamilknięcia.

Należy dodać, że dostęp do niektórych miechów jest bardzo utrudniony i ich remont wiąże się z demontażem wiatrownicy pedału i I manuału, oraz przeniesieniem jednego miecha w inne miejsce, aby nie utrudniał bieżących napraw w organach, co znacznie podnosi koszty. Z tego względu całkowity koszt remontu systemu dostarczania powietrza jest bardzo trudny do oszacowania, a jego zakres będzie uzależniony od ilości dostępnych środków. Zwracamy się do wszystkich, którym muzyka kościelna nie jest obojętna, o wsparcie dzieła remontu modlitwą i środkami finansowymi.

W czasach, kiedy w wielu parafiach organy milkną ze względu na trudności finansowe i są zastępowane cyfrowymi protezami, chcemy wypowiedzieć wojnę bylejakości, bądź jak to się dziś określa „katolipie” i zawalczyć o ocalenie organów, które ze względu na swoje niesamowite brzmienie do niedawna ulokować można było na wysokiej pozycji w instrumentarium Wrocławia i Dolnego Śląska. Nie pozwólmy, by na naszych oczach ta perełka zamieniła się w niemy, nikomu niepotrzebny rupieć.

Więcej informacji o parafii pw. Opieki św. Józefa, o instrumencie W. Sauera oraz o tym, jak go wesprzeć, można znaleźć na stronie: https://wroclaw.karmelicibosi.pl (zakładka "Ratujemy organy").

Chwile grozy na Ołbińskiej. SOS dla organów   Miech główny wyłączony (w ciągłej eksploatacji, ale grozi mu pęknięcie). Krzysztof Sobczuk Chwile grozy na Ołbińskiej. SOS dla organów   Miech główny uniesiony (przy włączonej dmuchawie). Krzysztof Sobczuk
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..