- Słowo Boże ma moc jednoczenia. A jedność w Kościele jest darem spływającym od Boga - mówił w duszpasterstwie akademickim "Redemptor" bp Siemieniewski.
Biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej przeprowadził 3 października w środowisku akademickim katechezę o jedności.
- Jedność to w obrębie Kościoła dar spływający z góry. Chodzi nam o dar jedności w Duchu Świętym. Jedność występuje we wszystkich liturgicznych modlitwach w każdej Mszy św. A jej dar spływa przez odpowiedzi Boga. Dokładniej przez dwa konkretne znaki. Pierwszy z nich to ofiara Pana Jezusa, kiedy kapłan podnosi patenę z Ciałem Pańskim i kielichem z krwią podczas Eucharystii, mówiąc: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie...” - tłumaczył bp Andrzej Siemieniewski.
Drugi znak ma także ogromną moc jednoczenia - chodzi o słowa z Pisma Świętego. Słowo Boże przyciąga, bo jest żywe. Wszelkie łamanie jedności, obrażanie się, frustrowanie wychodzi z braku zakorzenienia w słowie. - I nie chodzi o to, że czasem nie ma motywów czy powodów do jakiegoś obrażenia się, ale musimy zrozumieć, że moc słowa jest większa - stwierdził prelegent.
W swojej katechezie oparł się o ostatni List Apostolski papieża Franciszka „Aperuit Illis”. Rozpoczyna go cytat z Ewangelii według św. Łukasza: „Wtedy otworzył im umysły”.
- Pan Jezus przychodzi ze słowem i ono może zaiskrzyć, zapłonąć, objawić swoją moc, kiedy mamy otwarty umysł. Dzisiaj, gdy pada hasło „rozumieć pisma”, nasze skojarzenia idą w stronę akademicką, czyli np. nauczyć się hebrajskiego, greckiego, poznać historię Bliskiego Wschodu, studiować realia Cesarstwa Rzymskiego. To oczywiście jest pożyteczne, ale to nie sprawi, że słowo zapłonie - oświadczył bp Andrzej.
Jak nauczał, żeby słowo zapłonęło, musi nastąpić oświecenie umysłu człowieka przez Jezusa. Chrześcijaństwo w każdym pokoleniu regeneruje się bowiem dzięki słowu Pisma. Nigdy w Kościele nie było takich wskazań, żeby nie czytać słowa Bożego.
- Mamy jasny cel czytania słowa z wiarą - że zacznie działać z mocą. W liście apostolskim papież pisze, że „Pismo Święte ma charakter performatywny", czyli więcej niż informujący. Słowo sprawia to, o czym mówi. Kiedy się czyta każdy fragment Pisma Świętego, chodzi o to, żeby sprawił skutek w słuchaczu. Dalej, słowo ma charakter sakramentalny. Kiedy czytamy o Panu Jezusie, czujemy się w Jego towarzystwie, odbieramy Jego słowa do siebie, mimo że mówi je np. do apostołów - mówił biskup.
Słowo Boże ma moc jednoczenia ludzi i na tym polega fakt jedności w Kościele, że nie dobieramy czytań tak, by pasowały np. do poziomu intelektualnego. W tym miejscu modlą się lepiej wykształceni, więc przeczytamy to, a tu słabiej wykształceni, więc weźmy inny fragment. Czytamy wszyscy to samo i jest bardzo znaczące. Te słowa nie są podane pod gusta, czy preferencje człowieka.
- Pismo Święte czyta się w tym samym duchu, w którym zostało napisane - w Duchu Świętym. Dzisiaj mocno podkreśla się tego ludzkiego autora, zaznacza się różnice w ujęciach itd, natomiast widzę pilną potrzebę przypominania, że Biblia jest jedna księgą, a to co nazywamy księgami np. Jeremiasza, to są tylko rozdziały. Biblia ma jednego autora - zaznaczył bp Siemieniewski.
Jeżeli myślimy o jedności w Kościele, we wspólnocie, w parafii, to tylko pod tym warunkiem, że jesteśmy wszyscy słuchaczami tego samego słowa.
- Często zadajemy pytanie: dlaczego ludzie nie wierzą, dlaczego odchodzą od wiary? Powinniśmy pytać raczej: skąd się bierze wiara? Ze słuchania, jak mówi św. Paweł w Liście do Rzymian. Wiara nie bierze się stąd, że mieszkamy w katolickim kraju, że mamy wierzących rodziców lub że umieściliśmy na ścianie święty obrazek. On jest skutkiem wiary, a nie źródłem wiary - wyjaśniał hierarcha.