Rozważania z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na XXX niedzielę zwykłą przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Pytań o dobrą modlitwę nigdy nie brakuje. Jeżeli już ktoś chce się modlić, pojawia się pytanie, jak się modlić. To, co wydaje się błahostką, zaczyna być sztuką. Mistrzostwo leży tak naprawdę w tym, kim będę na modlitwie. Pytanie jest o moją tożsamość. Kim jestem wobec Boga?
Usprawiedliwiając postawę faryzeusza w czasie modlitwy, można by pochwalić go, stwierdzając, że dobrym w ogóle jest to, że chociaż się modli. Tylko, czy on tak naprawdę w ogóle się modli? Jeżeli podejmiemy głębszą refleksję nad modlitwą, zorientujemy się, że chodzi w niej o rozmowę z Bogiem, a nie jedynie ze sobą. W modlitwie chodzi o pokazanie Bogu całego siebie, całego swojego życia, a nie jedynie tego, co Bogu powinno się podobać. Faryzeusz modli się do siebie. On schlebia sobie, zachwyca się nad sobą. Jego modlitwą są słowa: „Jaki ja jestem wspaniały. Tak było, jest i będzie. Zawsze wspaniały i najlepszy”. Modlitwa nie jest kolorowym, świecącym, cukierkowym sreberkiem, w który zawijamy swoje grzeszne życie.
Adam i Ewa mieli od węża obiecane w raju, że będą niczym bogowie, kiedy spróbują owocu z drzewa poznania dobra i zła. Spróbowali i ukryli się. Bóg, szukając ich, zadaje pytanie: „Adamie, gdzie jesteś?”. Adam w końcu ukazuje się Bogu odpowiadając: „Ukryłem się, bo jestem nagi”. My też przychodzimy na modlitwę, żeby pokazać się Bogu. Bóg pyta nas: „Gdzie jesteś?”. Odpowiadamy: „Oto my piękni i wspaniali jesteśmy przed Tobą, Boże”. Bóg natomiast wciąż pyta: „Gdzie jesteś?” Bóg pyta o nasze życie, o to, co się dzieje w mojej najskrytszej codzienności. Bóg chce, żebym stanął przed nim cały, taki, jaki jestem. Na modlitwie Bóg wciąż pyta: „Adamie, gdzie jesteś?”. Albo zrezygnuję z kolorowego i świecącego sreberka, które owija moje życie, albo usłyszę w końcu: „Ty się w ogóle nie modlisz, ty faryzeuszu”.
Celnik nie modli się do siebie. On staje przed Bogiem takim, jaki naprawdę jest. Celnik nie postawił siebie w miejsce Boga. Stanął przed Bogiem jasno określając swoje położenie. Stał się żebrakiem wobec Boga. Tu jest właśnie sedno dobrze ułożonych relacji z Bogiem. Odpowiedział na pytanie Boga z raju: „Adamie, gdzie jesteś”. Wyszedł z ukrycia, nie owijając się w kolorowe, cukierkowe sreberko mając nadzieję, że wypadnie na spotkaniu nieziemsko. Modlitwą celnika stała się już sama jego postawa: „Oto ja – żebrak wobec Ciebie, Boże”.