Biskup Jacek Kiciński przewodniczył Mszy św. w Schronisku dla Bezdomnych Kobiet św. Brata Alberta świętującym swój jubileusz. - To dom o niskich progach. Bo nie są wysokie progi domu otwierającego się przed człowiekiem - mówił.
– 20 lat tego domu, poświęconego swego czasu przez ś.p. bp. Józefa Pazdura, to nie tylko historia budynku, murów, stropu, ale historia konkretnych osób. To jest historia 20 lat radości, ale i smutku, 20 lat chwil pięknych i dramatycznych – bo takie jest życie człowieka. Gdyby te mury mogły przemówić, na pewno bylibyśmy zaskoczeni. Ten dom jest świadkiem wielu łez, wielu złości, dramatów, ale może również wielu chwil, w których człowiek odnalazł sens swojego życia – zauważył. – Dzisiaj dziękujemy Bogu za tych, którzy tu byli i którzy tu są, za przyjaciół tego domu.
Bp Jacek mówił o niezłomnej wierności Boga i o ludzkiej skłonności do zatrzymywania się na tym, co zewnętrzne. – Dzisiejszy człowiek jest „człowiekiem elewacji”. Łatwo ocenia: ten dom jest piękny, a ten to rudera. Tymczasem pozory mylą. Czasem po zbliżeniu się do pięknej rezydencji widzisz zamknięte drzwi i tabliczkę z napisem „Zły pies”, a owa „rudera” ma sympatyczną ławeczkę i kompot wystawiony dla pielgrzymów… Nie powinniśmy nikogo oceniać zanim nie spotkamy się z nim w jego sercu – powtarzał.
– Do takiego spotkania trzeba czasu. Papież Franciszek stwierdził, że dziś szczytem miłosierdzia wobec kogoś jest znaleźć dla niego czas, zatrzymać się przy nim, porozmawiać, wysłuchać. Czasem wystarczy pozwolić komuś na głos wypowiedzieć swoje problemy. Św. Brat Albert, który zachęcał by być „dobrym jak chleb”, miał taki dar, charyzmat „duszpasterstwa obecności”.
Jak go praktykować? Biskup wspomniał historię pewnej studentki, która w drodze na uczelnię mijała zaniedbanego, obdartego człowieka czytającego książkę. Kiedyś zatrzymała się i zagadnęła o lekturę. Okazało się, że… nie mając innego zajęcia, uczy się angielskiego. Poprosił, by wychodziła na zajęcia 10 minut wcześniej – by mogli razem się pouczyć. Pogawędka po angielsku stała się ich wspólnym zwyczajem.
Zebrani usłyszeli też o pewnym kościele, który – choć za dnia wyglądał z zewnątrz nieciekawie, z odrapanymi murami wymagającymi remontu – nocą lśnił soczystymi kolorami witraży. „Nie żałujemy na prąd i mamy dobre żarówki” – wyjaśniał proboszcz wizytującemu parafię biskupowi. – Jeśli człowiek nie żałuje czasu na spotkanie z Bogiem, to będzie jak witraż rozświetlony światłem. W dzień jest dla tych, co są w kościele, nocą przyciąga innych. Każdy z nas ma za zadanie być takim witrażem – mówił bp Jacek.
Jak zauważył Aleksander Pindral, prezes wrocławskiego koła Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta, Pan Bóg najpierw zamieszkał wśród ubogich, dopiero potem zaczął bywać w katedrach. Pewnie chętnie przebywa też na Strzegomskiej.
Łucja Dobrowolska kierująca schroniskiem zaprosiła jego mieszkanki oraz licznie zgromadzonych gości, przyjaciół, pracowników na jubileuszową agapę oraz prezentację placówki. W Mszy św. i spotkaniu uczestniczyli także o. Mirosław Bijata, przeor wrocławskich paulinów sprawujących opiekę duszpasterską nad schroniskiem, kapucyn o. Henryk Cisowski, siostry albertynki, siostry ze Stowarzyszenia Misja Dworcowa i przedstawiciele innych placówek wspierających osoby ubogie.
Jubileuszowe świętowanie przy ul. Strzegomskiej trwało od 23 listopada. W programie znalazł się m.in. występ Chóru Gloria Salvatori, pokaz slajdów oraz wystawa i kiermasz prac mieszkanek.
Wkrótce więcej w papierowym wydaniu GN.