Obojętnie czy jesz mięso, czy nie, czy jesteś na prawo, czy na lewo - Adwent cię nie wyklucza, przyjmij tę radość!
Kilka dni temu zupełnie nieoczekiwanie natrafiłem w sieci na akcję Lewicy Razem Wrocław "Podejmij wyzwanie z Razem i ogranicz mięso w ten adwent".
Przyznam, że zainteresowała mnie, bo, chcąc nie chcąc, nawiązuje do starych praktyk Kościoła katolickiego, który niegdyś w Adwent pościł.
Pamiętam, jak babcia opowiadała mi, że w dzieciństwie jej rodzice przed rozpoczęciem Adwentu, czy Wielkiego Postu nawet wypalali patelnię z tłuszczu zwierzęcego, który mógł na niej pozostać po jakimś smażeniu, żeby podjąć post uczciwie i precyzyjnie. Zapewne dzisiaj nikt albo niewielu tak robi. Trochę się zmieniło, ale to inny temat.
Wracają do akcji Lewicy - organizatorzy tłumaczyli w mediach społecznościowych że: „w grudniu, czyli w czasie adwentu, będziemy ograniczać mięso. Przez 24 dni będziemy dzielić się naszymi doświadczeniami. Podamy powody, dla których podejmujemy bezmięsne wyzwanie - pokażemy, jakie korzyści można czerpać z ograniczenia mięsa w diecie. […] A przede wszystkim: będziemy wzajemnie się wspierać!”.
Oczywiście ich „wyzwanie” nie ma charakteru postu (przynajmniej oficjalnie, bo indywidualnie można to zmienić), ponieważ nie zawiera intencji wzbudzonej duchowo i w założeniu nie przygotowuje na przyjście Zbawiciela.
Kilkanaście godzin po ogłoszeniu akcji pojawił się komunikat:
Słuchając krytycznych głosów postanowiłyśmy i postanowiliśmy zmienić nazwę wydarzenia, żeby więcej osób mogło się włączyć.
I tak słowo „adwent” zostało zastąpione przez grudzień. Cóż, być może na początku ktoś z pomysłodawców w szeregach Lewicy się zapędził i wyborcy musieli to wyhamować, bo brzmi to niezbyt lewicowo, a za bardzo religijnie.
Jak widać, nawet semantyczne nawiązanie do chrześcijaństwa niektórych boli. Tłumaczenie wydaje się nieco absurdalne, ponieważ samo w sobie słowo „adwent” nie zabrania przecież nikomu uczestnictwa w akcji. Nie powinno jej ograniczać.
Mam wrażenie, że ludzie niewierzący, czy niezwiązani z Kościołem tak myślą i ta sytuacja uświadomiła mi, że my - katolicy - musimy to zmienić. Dlatego przy tej okazji pragnę powiedzieć: adwent jest dla wszystkich!
Od słowa samego w sobie po pobożną praktykę religijną. Adwent i wszystko co katolickie nie ma dzielić ludzi, wyłączać ich z jakiegoś grona, tworzyć z nich elitę albo - na odwrót - odszczepieńców. Powinno łączyć. Bez względu na to, co kreują media, co twierdzi społeczeństwo czy różnego rodzaju osoby publiczne.
A dzisiaj tak daleko się zapędziliśmy, że już samo słowo odstrasza, drażni, kłuje w oczy. Mamy więc sporo pracy, by zarażać ludzi Adwentem - takim, jaki jest naprawdę - radosnym, jednoczącym.
Na początku było tak...
I po korekcie...