...że we Wrocławiu mamy problem z przyjęciem ok. 15 tys. młodych Europejczyków, którzy odwiedzą nas na przełomie roku.
Inspiracją do tego komentarza jest tweet jednego z naszych czytelników, który w ten sposób odpowiedział na naszą zachętę do mobilizacji i ugoszczenia tych, którzy od 28 grudnia do 1 stycznia odwiedzą stolicę Dolnego Śląska i okolice, aby wziąć udział w Europejskim Spotkaniu Młodych:
Trochę tego nie rozumiem. Miasto spotkań, Europejska Stolicy Kultury, takie ach i ech a nie ma chętnych do podjęcia gości. Co się dzieje z Wrocławiem? Nie wierzę, że to tylko problemy z komunikacją i nagłośnieniem. Sam będę gościł dwie osoby. Wrocławianie, obudźcie się!
— Piotr Radomski (@PiotrekRadomski) 11 grudnia 2019
Podobnie jak panu Piotrowi, tak i mi jest trudno zrozumieć, co się dzieje. Tak naprawdę to mam wręcz pewność, że zaskoczonych jest znacznie więcej. Gdy po raz pierwszy po wystosowaniu zaproszeń przez władze Wrocławia - zarówno miejskie, jak i pasterzy kościołów - rozmawiałem z bratem Markiem z Taizé o tym, kiedy możemy się spodziewać kolejnego spotkania europejskiego w naszym mieście, odpowiedział, że "przyjedziemy do Wrocławia, jak będziemy chcieli odpocząć". Skąd te słowa? W Taizé wciąż żywe jest wspomnienie wrocławskim ESM w 1989 r. i 1995 r. oraz tych, które odbyły się w Warszawie (1999 r.) i Poznaniu (2009 r.). Mimo że uczestników było nawet trzykrotnie więcej niż obecnie zgłoszonych, to chętnych do ugoszczenia nie brakowało.
Pytać, dlaczego tym razem sytuacja jest zgoła inna, nie ma chyba teraz sensu. Należy się jednak zastanowić, czy możemy coś jeszcze zrobić, by przez najbliższe dwa tygodnie przekonać jeszcze kogoś do otwarcia swojego domu i serca.
Z braćmi z Taizé spotykam się regularnie od kilku tygodni. Chętnie się dzielą radościami i trudnościami, z którymi wiąże się organizacja tak wielkiego przedsięwzięcia, jakim jest Europejskie Spotkanie Młodych. Czymś ujmującym jest optymizm, że wszystko się uda. Dziś, gdy rozmawiałem z bratem Markiem, mówił, że jest pewien niepokój, ale z drugiej strony są jeszcze dwa tygodnie do startu wydarzenia. Przekonywał mnie, że wielu podejmuje decyzję na ostatnią chwilę. Pewnie ma rację. W końcu bracia organizują ESM już 42. raz.
Co to oznacza? Ze mamy się jako gospodarze nie martwić? Właśnie wręcz odwrotnie. Właśnie teraz przyszedł czas na realizację naszego najważniejszego zadania. Tylko my możemy sprawić, że brakujące miejsca szybko uda się znaleźć we wrocławskich rodzinach. I nie oszukujmy się, że coś jeszcze dadzą ogłoszenia parafialne podczas niedzielnych Mszy św. To już było.
Chciałbym was zachęcić, jako wrocławianin, gospodarz i wielokrotny uczestnik ESM do odwagi i podjęcia rozmowy na temat gościnności z sąsiadami. Może jeszcze nie wiedzą, że do Wrocławia przyjedzie 15 tys. młodych? Może wciąż się wahają, czy przyjąć ich do domu, bo przecież wszystko trzeba będzie przeorganizować? Może boją się, że bariera językowa będzie nie do przeskoczenia? Te wszystkie wątpliwości można wspólnie rozwiać. Tyle razy pokazywaliśmy naszą wrocławską otwartość "miasta spotkań". Pokażmy ją po raz kolejny. Z własnego doświadczenia wiem, że ten gest na pewno będzie przez naszych gości zapamiętany jako największy z darów, które w stolicy Dolnego Śląska otrzymają. A my, gospodarze, też będziemy długo pamiętać, bo 4 wieczory wystarczą, by się zaprzyjaźnić...
Chęć ugoszczenia pielgrzymów z Europy można zgłaszać w swoich parafiach lub wypełniając formularz internetowy. Deklarację gościny znajdziecie TUTAJ, a więcej informacji na www.taizewroclaw.pl i www.esmwroclaw.gosc.pl.