Piernikowa akcja w domu wrocławskich elżbietanek to już tradycja, która czasem wychodzi niespodziewanie poza klasztorne mury. Dołącza do niej znienacka nie tylko bp Jacek Kiciński, ale i przypadkowo spotkana w sklepie osoba. - Pozdrawiam panią Monikę! - mówi z uśmiechem s. Jonasza.
Zabrakło nam cukru pudru i s. Maria wysłała mnie do "Biedronki" – wspomina. – Wykupiłam cały cukier puder, jaki był na półce, i jeszcze było mało. W kolejce do kasy zagadnęłam panią stojącą za mną, czy nie wie, gdzie w pobliżu jest większy sklep. „Na co siostrze tyle cukru pudru?” – zdziwiła się. „Żeby tysiące pierników polukrować, trzeba zrobić wiadro lukru” – wyjaśniłam.
Kiedy pani usłyszała o piernikowej akcji, była zaskoczona. Nic nie wiedziała o elżbietańskiej jadłodajni, o akcji „Młodzi ubogim”. – Stwierdziła, że chętnie by poszła robić te pierniki z nami, jednak czeka na nią w domu dwoje małych dzieci. „Ale… czy mogę zapłacić siostrze za ten cukier i w ten sposób włączyć się w to dzieło?” – spytała. I tak też zrobiła. Większy sklep też mi wskazała. Pozdrawiam panią Monikę! – mówi s. Jonasza.
– Trafiłam tu dzięki koleżance Olimpii, która dużo mi opowiadała o pierniczkach i bułeczkach dla ubogich oraz różnych cudownych rzeczach, jakie dzieją się u sióstr elżbietanek we Wrocławiu – tłumaczy Wiktoria, która przyjechała spod Opola, i po raz pierwszy dołączyła do akcji „Młodzi ubogim. Serce z piernika czy pierniki z serca”. – Zrozumiałam, że… nikt mi nie da tyle, ile ubodzy.
Dziewczyny opowiadają o planowanej wizycie w ZOL-u ze słodkimi podarkami, o konferencji głoszonej przez o. Roberta, adoracji, możliwości spowiedzi. Bo piernikowe spotkanie, trwające od piątku do niedzieli, to czas także czas na pobycie „sam na sam z Jezusem”, na duchowe przygotowanie do Bożego Narodzenia.
– Stwierdziłyśmy, że nasze pierniki muszą być najpiękniejsze na świecie, bo idą do najpiękniejszych ludzi – mówią Wiktoria i Olimpia, prezentując swoje piernikowe dzieło sztuki: serce okolone delikatnym wzorem z gwiazdek.
– W spotkaniu bierze udział ok. 30 uczestników; pierników powstaje kilka tysięcy – tłumaczy s. Maria.
Trafią do chorych, a także na wigilię dla ubogich organizowaną przez elżbietanki. W przygotowanie kolorowych podarków włączył się także, z zakasanymi rękawami, bp Jacek Kiciński. Okazało się również, że lukier świetnie się sprawdza przy… dekorowaniu twarzy, a pierniki lepiej się pieką przy dobrej muzyce. I że robiąc coś dla innych można świetnie się bawić.