Rozważania z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na trzecią niedzielę Adwentu - Gaudete (radości) przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Czekamy. Na jakiego Mesjasza właściwie czekamy? Może jest tak, że szukając odpowiedzi na to pytanie, pokłócilibyśmy się i to ostro.
Ostatnio spotykając się dość często z ludźmi określającymi się mianem poszukujących, poznaję najróżniejsze wizje Boga, który przychodzi do człowieka. Po co przychodzi? Co ma nam zrobić? Co Bóg zmienia? Co może człowiek osiągnąć dzięki Bogu? Temat rzeka i oczywiście warkocz najróżniejszych obrazów Boga i sposobów przeżywania relacji z Nim. Chyba każdy etap przeżywania wiary ma wymiar Adwentu. Ciągle czegoś szukamy, a to czegoś się spodziewamy, i znowu na coś czekamy. Nie jeden też raz bijemy się w pierś przed Bogiem, mówiąc: „Przepraszam, bo znowu się pomyliłem. Czego innego spodziewałem się po Tobie, Boże”.
Chyba Jan Chrzciciel pomylił się występując ze swoją wizją przybywającego Mesjasza: „Siekiera przyłożona do korzenia drzewa” (Mt 3,10). Uważał, że przychodzący Mesjasz to potężny Sędzia i Władca, który natychmiast zaprowadzi porządek na ziemi karząc złych i nagradzając dobrych. Czy Jan Chrzciciel zwątpił, że Jezus jest Mesjaszem? Dlaczego miałby pytać, czy to ten, czy jeszcze nie ten? Jan znajduje się właśnie w więzieniu za mówienie prawdy i za potępienie zła. Co zatem przeżywa, skoro zapowiadany przez niego Mesjasz ze swoją władzą i mocą powinien już wyzwalać? Co czuje, kiedy według jego wizji Mesjasz już powinien oddzielić złych od dobrych? Na jakiego Mesjasza czekał Jan?
Adwent pomaga nam zatem nie tylko prostować drogę Panu, ale pomaga też w prostowaniu wizji prawdziwego obrazu Boga przychodzącego na ziemię. Czy nie okazuje się, że nawet Jan Chrzciciel potrzebował takiego nawrócenia? Jezus zapytany o mesjańskość odpowiada Janowi Chrzcicielowi, posyłając wiadomość przez uczniów: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię" (Mt 11,4-5). Cuda te dzieją się dlatego, że w Jezusie manifestuje się obecność Ojca.
Objawienie się Jezusa miało charakter uniżenia i pokory, a nie widowiskowego tryumfu. Przecież „nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mt 9,12). Skoro w żydowskim rozumieniu choroby były skutkiem grzechu, a Jezus uzdrawia, to pokazuje właśnie, że przyszedł gładzić grzechy. Przyszedł odkupić i zbawić. Jan powinien poznać prawdę po owocach, a nie liczyć na spełnienie swoich wyobrażeń i oczekiwań. Przyszedł Mesjasz, ale nie tak, jak sobie to wyobrażał. Jan Chrzciciel, który jawi się na kartach Ewangelii, jako potężny i ostry w słowie prorok, stał się również wzorem człowieka poszukującego. Kiedy pojawiają się wątpliwości, pyta i czeka na odpowiedź. Ten, który wzywa do nawrócenia, sam nawraca się.
Bóg jest między nami. Jest to obecność jeszcze w wymiarze misteryjnym, tajemniczym. Człowiek więc będzie miał jeszcze wiele żalów i pretensji do Boga, ponieważ nie odkrył Go w pełni, nie zobaczył Go, nie spotkał się z Nim w taki sposób, w jaki ma to nastąpić przy powtórnym przyjściu Chrystusa. Póki co, przychodzą wątpliwości, wciąż szukamy i pytamy, wciąż konfrontujemy swoje życie z Bożymi odpowiedziami, by znów pytać i szukać.