Pan Bóg z najgorszego zła potrafi wyciągnąć dobro dla człowieka. I w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym Caritas Archidiecezji Wrocławskiej w Dobroszycach wyciągnął go z nawiązką.
Kiedy grupa chłopców z dobroszyckiego ośrodka zrobiła w drzwiach w internacie ogromną dziurę, wychowawca Artur Borkowski postanowił, że sprawcy sami naprawią to, co zniszczyli. Przywiózł nową płytę, śrubki, narzędzia, a chłopcy w ramach zajęć wstawili nowe drzwi. Co więcej, praca im się spodobała. Szybko okazało się bowiem, że niektórzy mają zdolności w tym kierunku.
- Stwierdziłem, że jak poczuli tzw. dryg, warto pójść za ciosem. Postanowiliśmy rozwijać ich zainteresowanie - mówi dziś A. Borkowski. Wkrótce po rozmowach z dyrektorem udało się znaleźć dla chłopaków pomieszczenie na warsztat. W kwietniu tego roku nastolatki stanęły przed pierwszym poważnym zadaniem – dostosowaniem i wykończeniem pokoju.
- Na razie zdarli farby i tynkowali. Kilku naprawdę robi to dobrze. Wkrótce pomalujemy ściany. Niektórzy już pomagają rodzicom czy sąsiadom przy remontach. Oni, jeśli nie mają zajęcia, czegoś, co ich absorbuje, wymyślają różne dziwne rzeczy. Teraz nie mogą się doczekać, kiedy otworzymy warsztat. Remont idzie powoli, ale stwierdziłem, że muszą sami go zrobić od początku do końca. Moje doświadczenie pokazuje, że dopiero wtedy będą dbać o swój warsztat i szanować go - wyjaśnia wychowawca.
Podopieczni ośrodka naprawdę połknęli bakcyla. Zaciekawiła ich taka praca.
- Chcemy się czegoś pożytecznego nauczyć i potem wykorzystywać to w życiu. Potrzebujemy praktycznych umiejętności - mówi 16-letni Aleks, który już dużo pomaga przy remontach w domu, bo niedawno przechodził z rodziną przeprowadzkę. Chłopiec ma zdolności także do elektroniki. Lubi naprawiać np. głośniki.
- To jest ciężka praca, ale nie brakuje nam motywacji. Ważne, że wspiera nas pan wychowawca, który cierpliwie pokazuje nam, co i jak mamy robić. Ja ostatnio siedziałem w warsztacie od obiadu do kolacji i w ogóle mi się nie znudziło. Cieszę się, że mam jakiś cel. Lubię stawiać sobie zadania i je realizować - zaznacza.
Pilnie uczy się fachu, żeby również przekazywać swoją wiedzę na temat majsterkowania innym osobom, np. kolegom z internatu.
- Ja podpatrzyłem wujka przy pracy i spodobało mi się. Tutaj naprawdę nie ma nudy. To ekscytujące, że możemy coś robić dla siebie i innych - uważa Tomek, lat 15. Jego zdaniem dobry majsterkowicz powinien odznaczać się spokojem, opanowaniem, dokładnością i rezolutnością.
- Trzeba być czujnym przy wykonywaniu zadania, żeby się nie zagalopować i nie zepsuć roboty - kwituje.
Z kolei 12-letni Igor z domu dziecka nadzwyczaj szybko załapał, jak się tynkuje. - Byłem pod wrażeniem jego zdolności. Radzi sobie bardzo dobrze - przyznaje Artur Borkowski.
Planowo zajęcia dodatkowe z majsterkowania będą odbywać się przynajmniej jedną godzinę w tygodniu w małych, czteroosobowych grupkach. Zarówno dla tych z upośledzeniem lekkim, jak i umiarkowanym.
- Dostosujemy pracę do zdolności. Chcę ich nauczyć np. bezpiecznego operowania narzędziami, zakładania gniazdka elektrycznego podczas pracy na makietach. Dostaliśmy pięć rowerów do konserwacji i naprawienia, więc mają co robić. Będą reperować szafki w pokojach, które notabene czasem sami niszczą, skręcać ramki - wylicza wychowawca.
Jak dodaje, najważniejsze, że podopieczni mają chęci do pracy. W całej inicjatywie można zauważyć skuteczną terapeutyczną metodę na wykorzystanie młodzieńczej energii, która często z nudy w internacie prowadzi do wandalizmu. Część z tych nastolatków po ukończeniu szkoły podstawowej chce kształcić się w zawodzie budowlanym.
Dlatego teraz chłopcy mocno zakasali rękawy. A my mamy okazję, by im w tym pomóc. Ekipa młodych fachowców potrzebuje materiałów i narzędzi. Przyjmą wszystko, od najmniejszego gwoździa po wkrętarkę, szlifierkę czy stary sprzęt elektroniczny.
Każdy chętny, by ich wesprzeć, może dostarczyć dary bezpośrednio do ośrodka przy ul. Stawowej 23 w Dobroszycach lub do biura Caritas Archidiecezji Wrocławskiej przy ul. Katedralnej 7 na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu.