Rozważania z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na czwartą niedzielę Adwentu przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Życie zdaje się czasami być ciągłą walką między Bożą a własną wolą. Mamy własną wolną wolę. Otrzymaliśmy ją od Boga w prezencie.
Zresztą jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, więc Ten, który z własnej woli stwarza wszystko, daje nam coś z siebie, daje nam wolę. Jesteśmy kreatywni, mamy multum pomysłów na minutę i chcemy niejedną ideę realizować natychmiast.
Jest także wola Boża. Niektórzy używają sformułowania: „Bóg ma pomysł na moje życie, na mój dzień, na tę chwilę”. Często modlimy się słowami zostawionymi nam przez Jezusa: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi” oraz powtarzamy za wieszczem: „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”. Jeżeli to właśnie wola Boża miałaby zawsze mieć decydujące zdanie, to na cóż nam wolna wola? Jeżeli zaś nasza wola miałaby być wygraną, na cóż nam chrześcijańska szkoła oddania się woli Boga?
Czy Maryja i Józef mieli pomysł na swoje życie? W Ewangelii nie znajdziemy wprost informacji o tym, jaki chcieli mieć dom, ile chcieli mieć dzieci, jak chcieli ułożyć swoje życie. Znajdziemy jednak informacje o pewnym zawahaniu się nowożeńców z Nazaretu. Maryja w czasie spotkania z Aniołem myśli w pierwszej chwili zupełnie po ludzku. Nie ma się co dziwić, w końcu do tej pory nie było poczęcia za sprawą Ducha Świętego. To, co się ma stać, jest nieracjonalne, nielogiczne i wbrew zasadom obowiązującym w przyrodzie. Józef również nie rozumie zaistniałej sytuacji i nawet chce jakimś tajemniczym trikiem oddalić żonę. I nie ma się co dziwić, bo w końcu czyje to dziecko? Maryja i Józef nie rozumieją wszystkiego, co właśnie się dzieje. Oni przecież jako młodzi ludzie zapewne wyobrażali sobie swoją przyszłość i mieli liczne plany i marzenia. Natomiast to, co przyszło na nich jest realizacją pomysłu Pana Boga na nasz świat.
Bóg nie odebrał Maryi i Józefowi ich własnej, wolnej woli. Oni ją zachowali do końca. Maryja i Józef nie sprzeciwili się również woli Bożej. W tym momencie lektury nie jeden czytelnik pomyśli może o napisaniu komentarza z pytaniem: „No to w końcu ma człowiek wolną wolę, jeżeli i tak ma dziać się wola Boża? Albo, czy modlić się o wolę Bożą, kiedy chcę sam wybierać i decydować”? Dzisiaj Maryja i Józef uczą nas czegoś innego. U nich nie ma „albo – albo”. U nich jest uwielbienie Boga w pełnieniu Jego woli oraz uwielbienie Boga w korzystaniu z wolnej woli. Maryja i Józef muszą podjąć decyzję. Oni mogą wybrać. Nic na siłę. Maryja i Józef uczą dzisiaj harmonizowania swojej woli z wolą Bożą.
Ze swoimi pomysłami chodzimy do Boga pytając, czy to podoba się Jemu? Czy to jest dobre? Czy to jest godne człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga? W tym dialogu szukamy wewnętrznego pocieszenia. Jeżeli pomysł Pana Boga będzie kompatybilny z naszymi myślami i zamierzeniami, to będzie w nas coś „pozytywnie grało”. Będzie pocieszenie. Jeżeli natomiast nasze myśli i zamiary nie będą kompatybilne z Bożymi, to rozeznając na modlitwie da się poczuć, że coś jest nie tak, że pojawia się wewnętrzny niepokój, który podpowiada, że coś nie jest Boże. Ktoś porównał to tworzenia muzyki, w której kompozytor poszukuje czystych akordów. Jedne dźwięki są wolą Bożą. Natomiast dźwięki poszukiwane do współbrzmienia są naszymi decyzjami. Czasami wprowadzają fałsz, czasami odszukane w końcu tworzą czysty głęboki akord.
Niech Maryja i Józef – szczęśliwa młoda para ze swoimi marzeniami i planami stanie się wzorem dla nas w harmonizowaniu własnej woli z wolą Bożą. Czy jeden utwór muzyczny nie posiada wielu aranżacji? Czy sytuacje w naszym życiu nie mogą być zagrane na najrozmaitsze sposoby dzięki poszukiwaniu czystych akordów?