Niekoniecznie. Siostra Małgorzata Szewczyk, która pracuje w niej ponad 40 lat zauważa ciekawą tendencję.
W dobie smartfonów, różnego rodzaju iluminacji świetlnych i multimedialnych zabawek legendarna już ruchoma szopka w kościele NMP na Piasku wydaje się, mówiąc delikatnie, nieco archaiczna. Nie da się ukryć, że ciężko zainteresować dzieci czy młodzież światełkami, mechanizmami i figurkami sprzed 50, 40 czy 30 lat w dobie szalonych gier komputerowych, nowoczesnych animacji bajkowych czy coraz bardziej wyszukanych gadżetów elektronicznych.
Ruchoma szopka powstała w 1967 roku z pomysłu i rękami ks. Kazimierza Błaszczyka, który wówczas został duszpasterzem niesłyszących. Chciał swoim podopiecznym na święta ofiarować coś oryginalnego, zrekompensować im ich niepełnosprawność. Wówczas stworzył wielką atrakcję, do której przez lata ciągnęły tłumy. Kolejka w okresie Bożego Narodzenia wychodziła poza kościół.
Dzisiaj jeszcze możemy zobaczyć figurki z okresu powstawania szopki, kiedy ks. Błaszczyk całą konstrukcję ustawiał na starych stołach spod "Czwórki". Dzieci przez lata ofiarowywały tam swoje zabawki, które podłączane do silniczków otrzymywały drugie życie, zwiększając atrakcyjność rozrastającej się całości.
Siostra Małgorzata Szewczyk CDC trafiła do ruchomej szopki 2 listopada 1976 roku i pracuje tam do dziś. Doskonale widzi, jak zmienia się zainteresowanie tym miejscem i jak zmieniają się zwiedzający.
- Pamiętam wielu stałych bywalców. Rodzice, czy dziadkowie potrafili przychodzić ze swoimi pociechami codziennie, a one nie chciały stąd wychodzić, zapierając się dosłownie rękami i nogami. Nie da się ukryć, że spada liczba chętnych, którzy chcą tutaj zajrzeć. Teraz młodzi mają już tak zaawansowane technologicznie zabawki, że ruchoma szopka ich nie zaciekawia. One oglądają cały świat w swoich telefonach - diagnozuje po latach pracy s. Małgorzata.
Długie kolejki zniknęły, ale, jak dodaje zakonnica, widzi nadzieję, bo zaobserwowała ciekawe zjawisko.
- Od jakiegoś czasu wracają tu ze swoimi potomkami dorośli, którzy w dzieciństwie przed laty byli przyprowadzani do szopki przez swoich rodziców. Teraz sami tłumaczą i pokazują, jakimi zabawkami się kiedyś bawili, jak wyglądał ich mały świat. To zaciekawia dzieci. Warto nadmienić, że szopka co roku wygląda inaczej, nie wszystkie figurki są ustawiane co roku, a układamy je w różnych konfiguracjach - opowiada zakonnica.
Jednak najbardziej wzrusza ją ten typ zwiedzających, którzy ruchomą szopkę traktują jako coś więcej niż atrakcję i rozrywkę. Dla nich to miejsce tworzy doskonałą okazję do rodzinnej katechezy, przyjemnej lekcji religii, która dla dziecka staje się wielką przygodą.
- Przychodzą rodzice z dzieckiem, klękają z nim, bo tu znajduje się Najświętszy Sakrament, i tłumaczą, kim jest Pan Jezus, dlaczego świętujemy Jego narodzenie. Wtedy jestem świadkiem pokoleniowego przekazywania wiary, które porusza moje serce - przyznaje s. Małgorzata.
Po tylu latach pracy ma ogromny sentyment do tego miejsca, które obecnie przegrywa konkurencję z innymi atrakcjami, jak choćby z Jarmarkiem Bożonarodzeniowym na wrocławskim rynku.
- Nie sądzę, że czas szopki się kończy. Myślę, że będzie tutaj stała, dopóki ten kościół na Piasku będzie istniał - uśmiecha się z nadzieją s. Małgorzata.
Świat pełen dawnych zabawek wciąż przyciąga jeszcze turystów zagranicznych, którzy zaglądają tu zwabieni oryginalnością miejsca. Zachodzą także szkolne wycieczki, chociaż wśród uczniów widać coraz mniejsze zainteresowanie. Wyciągają smarfony i robią zdjęcia, traktując szopkę jak egzotyczną i śmieszną atrakcję. Patrząc niejako z politowaniem na staroświeckie dla nich mechanizmy.
Ale ruchoma szopka spełnia jeszcze jedną ważną rolę. - Mówimy tu przy okazji o osobach niesłyszących i niewidomych. Pokazujemy zwiedzającym alfabet Braille'a. Staramy się edukować i oswajać ludzi z tym tematem. Uwrażliwiać ich na niepełnosprawnych - informuje Siostra Bożego Serca Jezusa.
Zwiedzając szopkę, przeżyjemy niezwykłą podróż w czasie, odkryjemy na nowo w sobie spojrzenie dziecka, pokażemy naszym pociechom, jak wyglądało kiedyś dzieciństwo. I na końcu o najważniejszym - nie zapomnijmy, że możemy tam również uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem.