Orszak Trzech Króli już po raz szósty przeszedł ulicami Mrozowa. W kolorowym pochodzie ze śpiewem na ustach szli przedstawiciele wszystkich pokoleń parafii pw. NMP Zwycięskiej. Czekało na nich wiele niespodzianek.
Zaroiło się od barwnych flag i baloników; nie zabrakło zwierząt idących w orszaku. - Pan Józef ze stajni w Wilkostowie przybył z aż 4 końmi, były też dwie przesympatyczne kózki - wspomina Dorota Kozyra. - Orszak przygotowujemy według ogólnopolskiego scenariusza, ale staramy się go urozmaicić czymś specjalnym, wprowadzić element wyróżniający. W tym roku atrakcją Orszaku było powstawanie scenografii na oczach widzów. Chłopcy budowali sceny za pomocą megaklocków wykonanych z kartonów, inspirowanych serialem animowanym "Sąsiedzi".
Zostały wykorzystane również sprawdzone pomysły z poprzednich orszaków, m.in. walka aniołów i diabłów przedstawiona za pomocą flag czy taniec aniołów przed anielską bramą. Mimo, że w scenariuszu tym razem nie była uwzględniona gospoda, nie mogło jej zabraknąć. Na potrzeby tej sceny utworzyła się stała ekipa, która aranżuje scenografię i odgrywa role. Na zakończenie tradycyjnie tanecznym krokiem poloneza wszyscy podchodzą do szopki, by oddać cześć narodzonemu Jezusowi. W stajence czeka też na uczestników słodki poczęstunek.
Mimo, że pogoda co roku nie rozpieszcza, frekwencja jest duża. - Dla nas Orszak w Mrozowie jest prawdziwym cudem - dodaje D. Kozyra. - W tak małej miejscowości znajdują się ludzie, którzy chcą współtworzyć to wydarzenie! Nie jest ich dużo, wszyscy są zapracowani, ale przekraczają i ograniczenia czasowe, i lęk wobec tego, co inni powiedzą. Chcą wspólnie się bawić, cieszyć wiarą, byciem chrześcijaninem. Mając skromne zasoby finansowe i ludzkie tworzymy to dzieło Boże na miarę naszych możliwości i to daje radość - tym, którzy występują, jak i ich publiczności.