Rozważania z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na II niedzielę okresu zwykłego przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Dla wielu ludzi Jezus Chrystus okazuje się być jedynie gwarantem życiowego sukcesu.
Wiara i pobożność często związane są tylko z pragnieniem pomyślnego zrealizowania swoich życiowych planów, marzeń, zdobycia konkretnych stopni kariery. Można powiedzieć, że w sposób naturalny pobożność młodego człowieka wzrasta, kiedy zaczyna się sesja egzaminacyjna, a modlitwa chrześcijanina jest gorliwsza, kiedy pojawiają się schody w życiowych sprawach.
Czy sprawdzianem wiary nie stają się zatem sytuacje niepowodzeń? Czy trudne sytuacje nie sprzyjają zweryfikowaniu, na czym opiera się moja wiara? A co będzie, kiedy wszystko już osiągnę w swoim życiu, kiedy studia skończę, przejdę wszystkie szczeble kariery, kiedy będę wszystko miał, zdrowie będzie dopisywać i nie będę musiał czuć się żebrakiem wobec Boga? Kim dla mnie wtedy będzie Jezus, jeżeli już nie gwarantem życiowego sukcesu?
Chyba musimy często przypominać sobie te egzystencjalne pytania: Skąd idę? Dokąd idę? Po co idę? Żydzi żyjący w czasach Jezusa też nie bardzo pojmowali roli Mesjasza, skoro w swoim rozumieniu mesjańskiej idei zatrzymywali się na chęci zaspokajania jedynie ziemskich potrzeb. Co mogli pomyśleć sobie uczniowie Jana, kiedy ten przedstawił im nadchodzącego Jezusa: „Oto Baranek Boży” (J 1,29)? Żydzi dobrze wiedzieli, że baranki składa się w ofierze za popełnione grzechy, wierząc że odkupuje się przez to przychylność Boga i staje się adresatem Jego zmiłowania. Czy uczniowie Jana zdawali sobie wtedy sprawę, że ich nauczyciel – Jan Chrzciciel – wypowiada wielkie proroctwo ofiary Jezusa za grzechy świata?
Jan Chrzciciel daje w tym momencie świadectwo wiary, które wynika z doświadczenia chrztu Jezusa w Jordanie: „Ujrzałem Ducha, który zstępował z nieba jak gołębica i spoczął na Nim (…) Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym” (J 1,32.34). Doświadczenie Jana, kim naprawdę jest Jezus Chrystus prowadzi go do potrzeby odsunięcia się na bok, żeby zrobić miejsce Temu, kto jest ważniejszy i mocniejszy. Jan wie, po co przyszedł Bóg na ziemię.
Częstym pytaniem człowieka było, jest i będzie: „Czy Bóg jest?” Może współczesny człowiek, któremu dobrze się wiedzie, któremu coraz łatwiej i przyjemniej się żyje głęboko wierzy, że Bóg jest, ale dopowiada pytając: „I co z tego?”