XVI-wieczny skarb przez stulecia był jednym z najczęściej odwiedzanych zabytków Wrocławia. Po 75 latach wrócił na swoje pierwotne miejsce. Dla nas, katolików, to jednak coś więcej niż rekonstrukcja dzieła sztuki. Mówi o tym w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" abp Józef Kupny.
Maciej Rajfur: Od czego zaczęła się misja powrotu ołtarza św. Jana Chrzciciela fundacji bp. Andreasa Jerina do archikatedry wrocławskiej?
Abp Józef Kupny: Pomysł pojawił się kilka lat temu podczas prac nad wystawą poświęconą skarbcowi wrocławskiej katedry. Zauważyliśmy wówczas, że zachowało się 80 proc. oryginalnych elementów ołtarza. Wtedy też po raz pierwszy zaczęliśmy rozmawiać na temat przywrócenia ołtarza wrocławianom. Przemawiało za tym wiele racji. Dla mnie – jako biskupa – najważniejsze są aspekty duchowe i duszpasterskie.
Dlaczego zatem wolą Księdza Arcybiskupa było, żeby ołtarz fundacji bp. Andreasa Jerina wrócił do katedry?
Dbając o naszą katedrę, zawsze pamiętamy, że mamy do czynienia nie tylko ze wspaniałym obiektem historycznym, podziwianym przez miliony turystów, ale przede wszystkim z miejscem sprawowania kultu, które ma sprzyjać spotkaniu człowieka z Panem Bogiem. Ołtarz bp. Jerina, który znajdował się w tej świątyni przez 350 lat, został tak zaprojektowany, by tworzyć atmosferę modlitwy i ułatwiać rozmowę człowieka ze Stwórcą.
A w dodatku dzieło ma ogromną wartość historyczną i artystyczną. To podwójny atut.
Dlatego nie bez znaczenia były także opinie autorytetów z dziedziny historii sztuki z całej Polski, o które poprosiliśmy. Ich komentarze okazały się podobne. Zgodnie twierdzili, że ołtarz powinien znowu być ozdobą katedry oraz że od momentu jego powrotu na Ostrów Tumski Wrocław zyska zabytek światowej rangi i niezwykłą atrakcję turystyczną. Zapytaliśmy również o zdanie wiernych, którzy dziś modlą się w katedrze i którzy mogli przyzwyczaić się do obecności w niej tzw. ołtarza lubińskiego. Co ciekawe – w zdecydowanej większości pomysł spotkał się z akceptacją.
Jak więc wierni powinni podchodzić do tego wielkiego powrotu? Ołtarz Jerina to wielki skarb sztuki, ale także nam, wierzącym takie dzieła pomagają zobaczyć potęgę i piękno Boga. Czemu sprzyja nowy – stary ołtarz?
Każdy podejdzie indywidualnie do tego wydarzenia. Dla jednych będzie to przeżycie czysto estetyczne, dla innych duchowe. Natomiast warto spojrzeć na ten ołtarz w takim duchu, jak patrzymy na kaplice, kościoły i dzieła sztuki, tworzone z myślą o przestrzeni sakralnej. One mówią nam dużo o świadectwie wiary osób zaangażowanych w ich powstanie. Dzieło ufundowane przez biskupa Andreasa Jerina w 1591 roku kosztowało ok. 10 tys. talarów. Tyle – według historyków – trzeba było wówczas zapłacić za średniej wielkości miasto. Możemy się domyślać, że także wtedy pojawiały się głosy, czy figury powinny być odlewane ze srebra wysokiej próby i czy niezbędne są tak bogate zdobienia, jednak dla fundatora było oczywiste, że robi coś z serca dla Pana Boga. Dobrze by było, gdyby spojrzenie na ten ołtarz wzbudzało w każdym z nas pytania: "Co robię z serca dla Boga?" albo: "W jaki sposób świadczę o swojej wierze w Jezusa Chrystusa?".
Co zadecydowało, że tak szybko możemy oglądać ołtarz bp. Jerina w katedrze?
Przyznaję, że kiedy w styczniu 2018 r. wspólnie z ówczesnym prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem oraz dyrektorem Muzeum Narodowego Piotrem Oszczanowskim podpisywaliśmy list intencyjny w sprawie współpracy przy przywracaniu ołtarzowi pierwotnego blasku, nie spodziewałem się, że w tak szybkim tempie uda się ukończyć to dzieło. Fakt, że w tak krótkim czasie udało się wykonać wszelkie prace, można tłumaczyć doskonałą współpracą pomiędzy Kościołem wrocławskim, władzami miasta i mecenasami tej inicjatywy. Niewątpliwie musimy wspomnieć także o ogromnym zaangażowaniu, kompetencjach, talencie i oddaniu pracowników Muzeum Narodowego. Dla mnie osobiście to przede wszystkim znak Bożego błogosławieństwa. Pismo święte mówi, że „jeśli domu Pan nie zbuduje, próżno się trudzą, którzy go wznoszą”. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie Boże wsparcie, nie udałoby się ukończyć tych prac.
Na czym, tak pokrótce, polegała rekonstrukcja?
Zakres prac objął odtworzenie wszystkich niezachowanych elementów ołtarza, znanych z archiwalnej dokumentacji fotograficznej, w tym jego kwatery centralnej ze sceną Ukrzyżowania, która została zniszczona w czasie bombardowania i pożaru katedry w 1945 r. Odtworzono zniszczone fragmenty dzieła. Poza dębowym drewnem dla wykonania centralnej szafy potrzebne było ok. 30 kg srebra wysokiej próby, np. by wykonać wiele srebrnych elementów dekoracyjnych.
Ołtarz podziwiali młodzi pielgrzymi z całej Europy w ramach Europejskiego Spotkania Młodych Taize. Czy to także miało znaczenie, że udało się jeszcze przed końcem roku go zainstalować?
Badacze mówią, że w XVI w. ołtarz stanowił „chlubę miasta i budził podziw podróżnych”. Wierzę, że piszący współczesną historię Wrocławia wypowiedzą się o nim w podobnym tonie i że goście z całego świata, którzy odwiedzą w tym czasie Dolny Śląsk będą podziwiać jego piękno. Natomiast nie ukrywam, że kiedy widziałem, jak szybko posuwają się prace związane z rekonstrukcją tego dzieła, zależało mi bardzo, by Mszę św. pasterską sprawować już przy nowym ołtarzu. Tu chodzi o pewien znak. Wcielenie Syna Bożego i Jego narodzenie w Betlejem miało jeden cel: przywrócić relacje, które były pomiędzy Bogiem a człowiekiem w momencie stworzenia, a które zostały zniszczone przez grzech. Świętując to wydarzenie, przypominamy sobie, że Bóg nigdy z nas nie rezygnuje i że zawsze pozwala człowiekowi zaczynać na nowo. Boże narodzenie rozpoczyna nowy etap w historii zbawienia. Powrót ołtarza Jerina do katedry rozpoczyna nowy etap w historii tej świątyni.