Jak co roku pod pomnikiem Zesłańcom Sybiru uczczono pamięć tych, którzy nie zdołali przeżyć straszliwych warunków deportacji i pozostali na zawsze na nieludzkiej ziemi.
W tym roku obchodzimy 80. rocznicę pierwszej masowej zsyłki Polaków na Sybir.
W uroczystym apelu pod pomnikiem na pl. Staszica uczestniczyły władze miasta, województwa, duchowni, dowódcy wojskowi, przedstawiciele wielu instytucji, świadkowie historii oraz wrocławianie. Mimo zimowej przerwy w nauce ze sztandarami stanęli uczniowie dwóch wrocławskich szkół oraz harcerze.
- W pamięci naszej wraca koszmar tamtych dni, kiedy byliśmy dziećmi. Najstarsi spośród nas nigdy nie zapomną bólu strasznej lutowej nocy, kiedy odbyła się pierwsza masowa deportacja. Potem były kolejne wywózki i każda z nich miała swoją wysoce dramatyczną kartę. Te obchody mają jeden ważny cel - kultywowanie pamięci o okrutnej zbrodni dokonanej na Polakach przez bolszewickich oprawców. Jesteśmy pokoleniem odchodzącym i dlatego zależy nam bardzo, aby trwale zapisać nasze bolesne doświadczenie w pamięci młodego pokolenia i narodu - mówił Eugeniusz Kuszka, prezes wrocławskiego oddziału Związku Sybiraków.
Na Dolnym Śląsku zamieszkała znaczna część Sybiraków, którzy przetrwali zsyłkę. Dzisiaj bardzo wiele rodzin naszego regionu nosi w sobie to bolesne doświadczenie wojny na wygnaniu za sprawą dziadków, wujków czy innych członków.
- Dziś słychać niekiedy głosy: "Po rozpamiętywać bez końca te tragiczne wydarzenia?". Nie da się zaplanować przyszłości, nie sięgając po wnioski z przeszłości. Wiedzą o tym doskonale nauczyciele w szkołach, którzy pamięć o zsyłce na Sybir utrwalają na swoich zajęciach i przypominają o tym młodzieży. Dolnośląskie szkoły regularnie te wydarzenia wspominają. Bez tych wniosków nie uda się bowiem zbudować pozytywnego przykładu i wzorca na przyszłość - przemawiał Janusz Wrzal, dolnośląski wicekurator oświaty.
Przykrym doświadczeniem podzielił się z zebranymi dyrektor wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej dr Andrzej Drogoń.
- Niedawno pozwoliłem sobie zrobić drobny sondaż na stuosobowej grupie studentów pierwszego roku kierunku uniwersyteckiego. Wśród różnych pytań zamieściłem i takie: "Na jaką liczbę ocenia się ofiary masowych deportacji rozpoczętych w lutym 1940 roku?". 60 procent młodych ludzi miejsce na odpowiedź pozostawiło puste. A odpowiedzi pozostałych tworzą zatrważający oraz. W świadomości ludzi, którzy mają w niedługim czasie stanowić zaczyn elity i inteligencji polskiej, ofiary wywózek oscylują w granicach kilku, kilkunastu tysięcy ludzi. Inni z kolei podają abstrakcyjną liczbę kilkunastu milionów - opowiadał dr Drogoń.
Jego zdaniem, mimo tego że mamy dostęp do tak wielu źródeł, że możemy czerpać z tak szerokich fal różnych przekazów, to bardzo trudno dotrzeć do świadomości młodych ludzi tylko za pomocą pośredniego medium. Wiele pracy trzeba, by przenieść tego ducha do serc młodzieży.
- To może uczynić dzisiaj tylko trwanie świadków historii, ich obecność wśród nas - podsumował dyrektor wrocławskiego IPN-u.