Duchowieństwo z całej archidiecezji wrocławskiej modliło się w katedrze na Ostrowie Tumskim podczas Wielkopostnego Dnia Skupienia.
Spotkanie w matce kościołów dolnośląskich rozpoczęło się od modlitwy brewiarzowej.
- Przybyliśmy tutaj jako przyjaciele Pana Jezusa. To nasze kapłańskie święto, gdzie gromadzimy się jako uczniowie. Rozpoczęliśmy bardzo intensywny czas, kiedy będziemy innym służyć, by zbliżali się do Pana Boga. Ale przecież każdy z nas, kapłanów, ma swoje serce, które potrzebuje nawrócenia - tłumaczył ks. Maciej Małyga, wikariusz biskupi ds. stałej formacji kapłanów.
Razem z księżmi i zakonnikami modlił się także bp Jacek Kiciński CMF. - Cieszę się, że nasza wspólna modlitwa na początku Wielkiego Postu powoli staje się zwyczajem. W Środę Popielcową słyszeliśmy słowa: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". A dzisiaj gromadzimy po to, by zatrzymać się na progu Wielkiego Postu jako prezbiterium wrocławskie i podziękować Panu Bogu za dar kapłaństwa oraz powierzyć Mu te wszystkie sprawy, które są obecne w naszych sercach - mówił.
Biskup dziękował przybyłym księżom, że znaleźli czas, by zawiązać wspólnotę, która trwa na modlitwie, dziękczynieniu i prośbie.
W konferencji ks. Małyga skupił się na chwilach ukrytego życia Jezusa, odwołując się do codziennego ukrytego życia kapłanów. - Czy nasz Pan był naprawdę sam na pustyni i w Ogrójcu? Oprócz Niego obecne były jeszcze trzy inne postacie. To diabeł, anioł i Ojciec. Te dwa momenty okazały się decydujące dla tożsamości i posłania Jezusa. Decydujące było właśnie życie ukryte, a nie publiczne. To, co się rozegrało na oczach Ojca, a nie na oczach tłumów. Życie publiczne stało się owocem - tłumaczył ks. Małyga.
Podkreślił, że Jezus zachował swoją misję w tych najtrudniejszych - ukrytych - momentach. Ostatecznie one nie są do końca ukryte, bo rozgrywają się między diabłem a aniołem, na oczach Ojca. Motywem przewodnim wielkopostnego dnia skupienia było zatem nawrócenie życia ukrytego. - Już nie pustynia i Ogrójec, a może plebania, mieszkanie, klasztor, hotel. Już nie Jezus, a ja. Przez nikogo niewidziany, ale nie sam. Jakie jest moje życie ukryte? Czy jestem tym samym, którym jestem publicznie? Jeśli nie, to kim jestem naprawdę? Kim jestem poza ołtarzem, amboną, gdy ściągam ornat? Kim jestem, gdy mnie dopada jakiś głód? Kim jestem, gdy drżę i ogarnia mnie trwoga? Kim jestem, gdy zbliża się kusiciel i zaczyna siać wątpliwości? Kim jestem wieczorami i nocami, o poranku, w czasie wolnych dni? Kim jestem w hotelowym barze na wakacjach, gdy dosiada się do mnie ktoś samotny i pyta o zawód? Nauczycielem historii - powie wikary. Biznesmenem - stwierdzi proboszcz - prowokował wikariusz biskupi ds. stałej formacji kapłanów.
Zaznaczył, że nic tak nie złamie kapłanów, jak to, czego nie widzi świat. Ale nic tak nie wzmacnia, jak oświadczenie: "Jestem synem", wypowiedziane wiernie w ukryciu. - Życie ukryte może mieć też swoje wspólnoty. Niektóre są piękne i warto je pokazać światu. Gdy kilku księży spotyka się, odmawiając brewiarz, czy gdy ksiądz czuwa przy szpitalnym łóżku swojego brata w kapłaństwie. Wtedy dobro się kumuluje, zbiera siłę w ukryciu i niesie Kościołowi błogosławieństwo - wyjaśniał ks. Małyga.
Dodał także, że straszne są wspólnoty życia ukrytego, gdzie dokonuje się grzech. Wówczas to grzech się kumuluje i zbiera siłę, by Kościołowi nieść przekleństwo. Ale - jak mówi Ewangelia według św. Łukasza - "przecież nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw. Nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach".
Ksiądz Maciej zachęcał swoich braci, by najpierw pokochali to życie ukryte, na wzór Jezusa, i traktowali je jak skarb, ukrywając je w Bogu, a nie przed Bogiem. - To w ukryciu cieszę się ze swojej tożsamości. Że Jezus mnie wybrał, a ja wybrałem Jego. To w ukryciu na zmianę rozlegają się dwa głosy. Gdy Ojciec mówi: "Mój umiłowany synu", a ty mu odpowiadasz: "Ojcze, Twoja wola" - nauczał ks. Małyga.
Opowiadał o życiu w ukryciu również w kontekście Eucharystii. Kapłan powinien się ukryć w Przenajświętszej Ofierze, krzyżując swoje ciało z wadami i namiętnościami. Podczas liturgii, jak pisała w "Dzienniczku" św. s. Faustyna, celebrans ukrywa się dla innych, pokazując Jezusa. Nie na odwrót. - Nie, że Pan znika wiernym z oczu podczas naszych przydługich ogłoszeń, żalów, niechlujności. Ale On się pojawia, a my znikamy dzięki naszej szczerości i próbach pobożności - tłumaczył ks. Maciej.
W czasie Dnia Skupienia kapłani adorowali Najświętszy Sakrament, a także przystępowali do sakramentu pokuty i pojednania.