Podczas maratonu filmowo-dyskusyjnego w ramach Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych zaprezentowano postać abp. Antoniego Baraniaka.
Maraton już po raz kolejny zorganizowało Stowarzyszenie "Odra-Niemen" w ramach wrocławskich obchodów 1 marca. Podczas pierwszego bloku filmowego skupiono się na duchowości żołnierzy wyklętych, przypominając postać wybitnego księdza, wielkiego patrioty, który wywarł istotny wpływ na polski Kościół i nie tylko. Mimo to niewielu współczesnych Polaków kojarzy tego duchownego. Chodzi o abp. Baraniaka.
We wrocławskim oddziale Civitas Christiana widzowie obejrzeli godzinny film "Żołnierz Niezłomny Kościoła" autorstwa Jolanty Hajdasz, kreślący sylwetkę kapłana niezłomnego.
- By przypomnieć postać abp. Baraniaka, zainspirowała nas zbliżająca się beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego, którego abp Baraniak był sekretarzem. Okazuje się, że pokolenie urodzone w latach 90. XX w. czy w XXI w. nie za bardzo zna obu hierarchów, a tego drugiego już w ogóle. Arcybiskup Baraniak znajduje się stale w cieniu prymasa Wyszyńskiego. Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych tworzy kapitalną okazję, by o nim przypomnieć - uzasadnia Grażyna Piotrowicz ze Stowarzyszenia "Odra-Niemen".
Dodaje, że abp Baraniak został aresztowany z prymasem Wyszyńskim tej samej nocy i osadzony w najcięższym wiezieniu przy ul. Rakowieckiej. Był torturowany jak żołnierze wyklęci, trzymany w ciemnicy, w celi z zimną wodą, przesłuchiwany prawie 150 razy.
- Komunistom chodziło o to, żeby przez abp. Baraniaka zdobyć cokolwiek o Wyszyńskim, by później skompromitować prymasa, a także by abp Baraniak przyznał się do wymyślonych niecnych działań. Ale biskup okazał się być bardzo silny. Nie dał się złamać, nie podpisał lojalki - opowiada G. Piotrowicz.
Salezjanin i sekretarz prymasów Polski Augusta Hlonda oraz Stefana Wyszyńskiego powtarzał sobie w więzieniu, dbając o wewnętrzną uczciwość: "Baraniak, ty nie możesz się ześwinić".
- Jednej nocy rozprawiono się z Kościołem czeskim, chorwackim i węgierskim, a w Polsce komuniści się bali, choć nie szczędzili też środków. Arcybiskup Baraniak przeszedł przy ul. Rakowieckiej straszne śledztwo, miał wyrywane paznokcie. Z więzienia został zwolniony w grudniu 1956 r., ale zdrowia nigdy już nie odzyskał. Był wykończony także psychicznie - podkreśla członek zarządu Odry-Niemen.
Przypomina, że postać abp. Baraniaka jest nadal przykryta cieniem. W 2010 r. Instytut Pamięci Narodowej umorzył jego sprawę z braku dowodów. Wznowiono ją jakiś czas temu. - To ważne, żeby o takim bohaterze i tak krystalicznej postaci jak najwięcej mówić, zwłaszcza w czasach ataków na Kościół i rozbijania jego jedności - podsumowuje G. Piotrowicz.