Ponad 600 porcji zupy wydaje codziennie Kościół wrocławski bezdomnym i ubogim. To o wiele więcej niż przed wybuchem epidemii. - Nie możemy tych ludzi dziś zostawić samych - tłumaczy abp Józef Kupny, dodając, że w dobie epidemii wiele miejsc, w których dotychczas potrzebujący otrzymywali pomoc, zostało zamkniętych.
Metropolita wrocławski poprosił zgromadzenia zakonne oraz kościelne instytucje charytatywne, by zachowując wszelkie normy bezpieczeństwa i ograniczenia wyznaczone przez władze państwowe, zintensyfikowały swoją pomoc kierowaną do ludzi bezdomnych i biednych.
– W ostatnim czasie wiele miejsc, gdzie potrzebujący mogli uzyskać wsparcie, zostało zamkniętych – zauważył metropolita wrocławski, dodając, że ubodzy nie są w stanie nawet prosić przechodniów o pomoc.
– Ludzie z lęku przed zakażeniem omijają ich z daleka – tłumaczy pasterz Kościoła wrocławskiego, dopowiadając, że sytuacja, w jakiej znaleźli się bezdomni, jest o wiele gorsza niż do tej pory. – Słyszymy, że mamy pozostać w domach i to jest sposób na uniknięcie zarażenia się wirusem. Oni nie mają gdzie się schronić – zaznacza ksiądz arcybiskup. – To są nasi bracia i siostry. Jesteśmy za nich odpowiedzialni i musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by pomóc im przetrwać ten trudny czas – dodaje abp Kupny.
W odpowiedzi na apel metropolity już dziś Caritas archidiecezji wrocławskiej wydaje 600 porcji zupy dziennie. Ponad 100 osób trzy razy w tygodniu korzysta z łaźni, gdzie mogą nie tylko wziąć prysznic, ale także otrzymać czyste ubranie. W całodobowych domach opieki prowadzonych przez archidiecezję aktualnie przebywa 240 osób. Dodatkowo do akcji włączyły się zgromadzenia zakonne. Na wrocławskim Ostrowie Tumskim siostry elżbietanki przygotowują codziennie posiłek dla 150 osób. – Chociażby wszystkie instytucje zostały zamknięte, Kościół nie może nigdy zamknąć drzwi przed tymi ludźmi – podkreśla abp Kupny.
Metropolita wrocławski prosi także, by duszpasterze rozeznali się w jakiej sytuacji znajdują się ich parafianie, dla których czas epidemii może wiązać się ze zmniejszeniem dochodów lub utratą pracy. – Trzeba dać im odczuć, że nie zostawimy ich bez pomocy – mówi ksiądz arcybiskup. – Wobec tak poważnych wyzwań, ludzie potrzebują sygnału, że nie zostaną sami. To ważne, by już dziś wyjść do nich z deklaracją wsparcia, bo nawet jeśli – co daj Boże – wygramy z wirusem, to ze społecznymi skutkami epidemii będziemy zmagać się dłuższy czas – tłumaczy abp Kupny.