Kilka godzin roboty, niby wszystko fajnie, pięknie, ale czy to ma sens, gdy wszyscy są przecież pochowani w domach?
Tak zareagował znajomy, gdy dowiedział się, co zrobiliśmy z małżonką w Niedzielę Palmową. Zainspirowaliśmy się akcją francuskich chrześcijan "Operacja Hosanna", którzy nie mogli wykonać palm z powodu pandemii i postanowili w oknach oraz na balkonach wywieszać białe transparenty z napisem "Hosanna" i rysunkiem palmy. Stwierdziliśmy w domu zgodnie, że też tak zrobimy.
I po trzech godzinach nieco żmudnej pracy transparent 2 metry na 1,5 metra wisiał na naszym balkonie. "Kilka godzin roboty, niby wszystko fajnie, pięknie, ale czy to ma sens, skoro wszyscy są pochowani w domach i tego nie zobaczą. Wisi dla wiszenia?" - napisał mi kolega. Przyznam, że wcześnie tak na to nie patrzyłem, ale jego spostrzeżenie pozwoliło mi uświadomić sobie jeszcze bardziej, jakie to było dla nas ważne.
Po pierwsze, chcieliśmy dać świadectwo wiary dla samego Chrystusa i dla siebie nawzajem w rodzinie. On widzi. My widzimy. Wiadomo, zdecydowanie łatwiej podchodziłoby się do tego rodzaju zadań wiedząc, że zobaczy to jakaś spora grupa ludzi-przechodniów na ulicy. W końcu po to wykonuje się w założeniu transparenty czy banery.
Tym razem to był transparent bardziej dla nas - samych autorów. Mogliśmy w tym czasie wgapiać się w ekran smartfona czy laptopa lub uciąć sobie niedzielną południową drzemkę. Woleliśmy jednak spędzić ten czas aktywnie i wspólnie. Sprawić, że ta niedziela będzie wyjątkowa, że ją zapamiętamy.
I tutaj pojawia się "po drugie". Może to banał, ale wspólne inicjatywy bardzo jednoczą. Wiecie, że nigdy nie kolorowałem nic z żoną? Robiliśmy już razem przeróżne rzeczy jak np. wchodzenie zimową nocą na szczyty górskie, by zobaczyć wschód słońca. Ale za kolorowanki się nie braliśmy. A tu 5 kwietnia 2020 roku chwyciliśmy ochoczo za kredki i pisaki, by przez kilka godzin robić napis oraz palmę na prawie 3 metrach kwadratowych materiału. Świetna przygoda. I to w kwarantannie. Tym okropnym ograniczeniu. Gdyby mi ktoś to opowiedział miesiąc temu, nigdy bym w to nie uwierzył.
Nie da się ukryć. Teraz jest czas próby. Czy potrafię naprawdę dla siebie. Nie na pokaz. Nie, bo tak wypada. Bo tak wszyscy robią. Bo co roku tak robiłem. Bo przyjeżdżała rodzina i mogli zobaczyć. Ale dlatego, że tego realnie pragnę. Przed nami prawdziwe Święta Wielkiej Nocy. Jeśli podejmiemy wyzwanie, w tej kwarantannie mogą być jeszcze prawdziwsze niż dotychczas.