Jeden już masz: Chrystus Zmartwychwstał. A dlaczego warto dostrzec ten drugi?
Bo Zmartwychwstanie dla nas czasem to abstrakcja. Gdzieś, kiedyś, może teraz, może tylko podczas liturgii. No stało się. Z soboty na niedzielę.
On zmartwychwstał, a życie dalej pędzi, trzeba ogarniać swoje sprawy.
I właśnie po to jest ten drugi powód do radości. Odnajdź Zmartwychwstanie w swoim życiu, w konkretnej sytuacji, w konkretnej osobie. Nie pozwól odebrać sobie entuzjazmu. Po "światowemu" wtorek to już nie święta. Ale nie po chrześcijańsku. Niektórzy pewnie nie mają możliwości, by dalej siedzieć długo przy stole i świętować w rodzinnym gronie. Ale każdy z nas ma możliwość odnaleźć Zmartwychwstanie w swoim życiu nawet w najmniejszym akcencie.
U mnie w Poniedziałek Wielkanocny Zmartwychwstanie zauważyłem przy chrzcielnicy w dominikańskim kościele św. Wojciecha we Wrocławiu. Uczestniczyłem w liturgii, podczas której chrzest przyjął 32-letni Mateusz. Byłem tam służbowo, ale nie potrafiłem się realnie nie ucieszyć, że Kościół katolicki rozrósł się o jednego członka. Aż o jednego.
Widziałem Mateusza pierwszy raz w życiu. Przez godzinę. Ale gdy mu gratulowałem, cieszyłem się chyba niewiele mniej niż on (przynajmniej tak wyglądałem). To mój brat w wierze. Stał mi się bardzo bliski. Nie omieszkałem mu powiedzieć, że został moja rodziną. Pewnie, mówiąc żartobliwie, nie spodziewał się takiego efektu ubocznego przyjęcia sakramentu. Na szczęście skwitował naprawdę szczerym uśmiechem.
Nawet w tym wyjątkowym okresie pandemii Kościół się rozrasta. Może wielu myśli, że umiera, że przystopował. Nic z tych rzeczy. Dlaczego przy pustych ławkach wielkiej gotyckiej świątyni we Wrocławiu ten chrzest, w którym uczestniczyło 5 osób, ma taką moc? Bo Kościół to ludzie. I ten człowiek nowo chrzczony właśnie się narodził na nowo.
Ma teraz dwa realne powody do radości. Może powiedzieć: wczoraj Chrystus zmartwychwstał, a dzisiaj ja przyjąłem chrzest.
Czy ty też odnajdziesz u siebie drugi powód, który sprawia, że jesteś jakby nowo narodzony?