Nauczanie przez internet, nowy tor taktyczny, prace konserwatorskie i planowanie nowatorskiego dnia otwartego szkoły. W Katolickim Liceum w Henrykowie mimo epidemii nie ma nudy.
Zaglądamy dzisiaj do henrykowskiej szkoły, której zabytkowe korytarze co prawda opustoszały, ale jednak nie można powiedzieć, że życie zamarło.
- Obserwuję, jak nasi nauczyciele rozwijają się bardzo jeżeli chodzi o kwestie zdalnego nauczania. Pojawia się kreatywność, bo nie chodzi tylko o sam przekaz informacji, ale skuteczną edukację. Dlatego są ciekawostki, filmy, audycje on-line. Uczniowie widzą inne, pozytywne oblicze nauczyciela - mówi ks. kpt. Krzysztof Deja, dyrektor KLO w Henrykowie.
Jak dodaje, produktem szlagierowym zdalnego nauczania są tzw. e-powtórki. Większość nauczycieli przez własne platformy tworzy swoje programy i edukuje np. nauczyciel matematyki rozwiązuje zadania.
- Trwa epidemia, ale muszę przyznać, że szkoła funkcjonuje bardzo prężnie. Owszem, nie ma z nami fizycznie uczniów, więc czujemy pustkę w budynku, ale na pewno się nie nudzimy. Zrobiliśmy nowy tor taktyczny dla wszystkich, żeby wzmacniać kondycje, przeprowadzamy prace konserwatorskie, malujemy, budujemy, czyścimy, kosimy - wymienia jednym tchem dyrektor henrykowskiego KLO.
Informuje już teraz, że w przyszłym roku szkoła dokłada jeden kierunek, przy współpracy z Ochotniczą Strażą Pożarną w Henrykowie. To kierunek ratowniczo-pożarniczy.
- Uczniowie idąc tokiem nauczania ratowniczego, będą mieli dodatkowe zajęcia o charakterze praktycznym prowadzone przez strażaków z OSP - oświadcza ks. Krzydztof Deja.
W katolickim liceum powstaje jeszcze nowe rozszerzenie – lingwistyczno-dziennikarskie.
- Nastawiamy się na języki, a przede wszystkim chcemy zapoznać uczniów z kunsztem dziennikarstwa, pisania reportaży, być może tworzenia własnego programu w przyszłości - zapowiada ksiądz dyrektor.
Oprócz tego wszystkiego planuje wraz z ks. Piotrem Rozpędowskim innowacyjną inicjatywę - wirtualny dzień otwarty. Wkrótce pojawi się zapowiedź tego wydarzenia przeprowadzanego przez internet.
- Nie znamy przyszłości, nie wiemy, jak długo potrwa epidemia, ale nie mamy zamiaru załamywać rąk. Trzeba działać, dostosowywać się do nowej rzeczywistości - podsumowuje ks. dr Krzysztof Deja.