Zawsze w życiu trwa jakiś kryzys. A jakiś inny już się zbliża na horyzoncie. Z kryzysami jest tak, że najlepiej skupiać się na tych, które dotyczą innych.
Poprzednie zdanie brzmi nieco kontrowersyjnie, ale już wyjaśniam. Najlepiej na swoim przykładzie.
Zawsze znajdzie się jakaś dziedzina życia, w której mam większy lub mniejszy kryzys. Jak w pracy jest w porządku, to w małżeństwie złapałem dołek. Jak z żoną układa się znakomicie, to z kolei samochód przestaje działać. Jak pogoda dobra, to pieniędzy brakuje. Jak zdrowie dopisuje, to się coś w mieszkaniu zepsuje. I na odwrót.
Można tak w nieskończoność. Oczywiście, wracając do kontrowersyjnego zdania z lidu, namawiam, by kryzysom stawiać czoła, zwalczać, naprawiać. Nie uciekać. Ale chcę zwrócić uwagę na nieco inny aspekt. Czasem wpadamy w kryzys, wynajdując kryzys. Może za bardzo się na nim skupiamy?
Jeszcze wczoraj panował rynek pracownika, a tu nagle trach! I pandemia przyszła. Wszystko się odwróciło. Pojawiła się niepewność, zagrożenie. Mało tego, wielu sobie zadaje pytanie - a co to będzie w przyszłości? Co z moją branżą, jakie prognozy, czego mam się spodziewać? I tak się nakręcamy.
Mnie skutecznie wyleczyły z tego siostry elżbietanki, a właściwie jedna zakonnica. Żebyśmy się dobrze zrozumieli: nie wyleczyły z brania kryzysów na klatę i podjęcia walki. Wyleczyły z ciągłego "kryzysowania". Kiedy na pytanie "co słychać?", niby odpowiadasz: "w porządku", ale w głowie już masz gotową listę grymasów i marudzeń.
Tak nie może być! Przyjeżdżam pod jadłodajnię elżbietanek na Ostrowie Tumskim. Dowożę słoiki. Siostra się uwija w pocie czoła, ale z uśmiechem. Wydaje posiłki, rozmawia, tłumaczy. Na drugi dzień to samo. I dowożę jej te słoiki znowu.
Pytam o przyszłość? "W rękach Boga. Ja wiem, że muszę karmić głodnych. On tego chce ode mnie" - słyszę konkretną odpowiedź.
Świat, wydarzenia, pandemia, zagrożenie, wybory? "Nie jestem na bieżąco. Nie mam czasu na telewizję, na śledzenie świata. Robię to, do czego Pan Bóg mnie powołał" - pada kolejny konkret w moim kierunku.
Zmęczenie, problemy, kłody pod nogi? "Mamy rozmawiać o problemach i o tym, że zawsze będą, czy je rozwiązywać?" - co za kubeł zimnej wody na moją głowę!
Siostra skupiła się na kryzysie innych. Potrzebujących, bezdomnych, ubogich - po prostu głodnych. I powiem wam, że taka postawa jest zaraźliwa. Przyznaje się, złapałem tego wirusa. Na moje szczęście.
Tour de Słoik 2020