Rozważanie z cyklu "Nim rozpocznie się niedziela" na IV Niedzielę Wielkanocy przygotował o. Oskar Maciaczyk OFM, duszpasterz akademicki.
Człowiek chce być szczęśliwy i świadomie lub nieświadomie będzie szukał tego, co doprowadzi go do szczęścia. Inną już sprawą jest to, jak to szczęście należy rozumieć. Na temat szczęścia piszą filozofowie, teologowie, psycholodzy, i wielu innych. Szczęście to temat - studnia bez dna. Ile jeszcze odkryjemy? Ile kierunków myślenia otworzy się przed nami?
Jako uczniowie Chrystusa jesteśmy zaproszeni przez Niego do bycia szczęśliwymi. Jezus robi to w swoim stylu, za pomocą przypowieści. Porównuje nas do owiec i zaprasza do przestrzeni szczęścia, w której będą zaspokojone potrzeby zatroskania i bezpieczeństwa. Do tej owczarni mamy iść za pasterzem. Jezus wskazuje natomiast, że pasterz ma znać najodpowiedniejszą drogę do owczarni. Bynajmniej nie chodzi tu o bezdroża i przypadkowe szlaki. Jezusowi chodzi o konkretną drogę, która do owczarni prowadzi przez jedną bramę. I tutaj jest sedno przypowieści Jezusa. Nauczyciel mówi, że albo przez tę bramę, albo na "lewiznę", czyli przez bezdroża i przełaje donikąd. To znaczy, albo pasterz jest u siebie i wprowadza oficjalnym, głównym wejściem, albo jest oszustem, który jakimś dziwnym trafem chce ominąć prawdziwą bramę.
Jesteśmy prowadzeni przez pasterzy. Wszyscy jesteśmy owcami. Tak wielu deklaruje nam posiadanie oferty dotarcia do szczęścia. Jako chrześcijanie, jesteśmy przekonani, że ktoś prowadzi nas do tego, czego pragniemy - do zbawienia. Jako dojrzali chrześcijanie przyjmujemy też rolę pasterzy. Biskupi i księża to zawodowi pasterze owiec - duszpasterze. Owce do zbawienia prowadzą też katecheci, liderzy wspólnot, albo mający tysiące wyświetleń znani youtuberzy. Są też pasterze będący rodzicami, dziadkami i wielu, wielu innych, którzy mogą poszczycić się wysokim autorytetem. Pasterze prowadzą. Którędy? Dokąd?
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec” (J 10,7). Dobry pasterz będzie prowadził nas do szczęścia przez Jezusa. Będzie prowadził przez prawdziwego Jezusa Chrystusa, czyli przez jedynie słuszną bramę do zbawienia. Przejść przez Jezusa to znaczy wejść na drogę, która nie jest jedynie życiem wysłanym światowym sukcesem, bo Jezus właśnie był wykpiony, wyszydzony, niezrozumiany i odrzucony. Przejść przez Jezusa to znaczy przejść przez bramę, która nie zwalnia z łez cierpienia i bólu. Bo Jezus, mimo że był Bogiem, płakał z żalu i cierpiał w ogrójcu w czasie żarliwej modlitwy przyjmując wolę Ojca. Przejść przez Jezusa to przekroczyć bramę, która staje się krzyżem. Przejść przez Jezusa do zbawienia to przekroczyć bramę, która jest zmartwychwstaniem - zwycięstwem nad cierpieniem, nad smutkiem, nad śmiercią. Przejść przez tę bramę to wejść do prawdziwego szczęścia z Bogiem.
Są dzisiaj pasterze, którzy może mówią o Jezusie, którego szuka człowiek, może nawet mówią o tej bramie, ale czy przez nią prowadzą? Dobry pasterz będzie prowadził swoje owce przez bramę, którą jest prawdziwy Jezus Chrystus. Dobry pasterz będzie prowadził za rękę w chwilach trudnych, w chwilach po ludzku niewytłumaczalnych i nie powie, że tu nie ma Jezusa, bo byłoby to kłamstwo. Fałszywy pasterz będzie chciał ominąć tę bramę, ponieważ ta brama to Jezus, którego nie da się odłączyć od krzyża. Pasterz prowadzący po bezdrożach bez celu przedstawia Jezusa jako jedynie gwaranta doczesnego sukcesu i ziemskiej przyjemności. Jezus zmartwychwstał i zwyciężył. Tak! Ale jako doskonali Jego uczniowie mamy Go naśladować, przejść przez bramę - przez misterium paschalne, czyli przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie.