Modlitwa, towarzyszenie, gotowość. Posługa kapelana szpitalnego w czasie epidemii

O. Ezechiel Adamski OFM, kapelan Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu, pełni swoją posługę inaczej niż zwykle. Najwięcej czasu spędza w kaplicy, na modlitwie. Raz po raz ubiera się niczym kosmonauta w specjalny kombinezon i rusza do chorego.

- W normalnej sytuacji kapelan może chodzić po szpitalu, odwiedzać chorych - mówi. - Teraz, gdy trwa epidemia, ze względów bezpieczeństwa nie jest to możliwe. Nie można zwiększać zagrożenia roznosząc coś po szpitalu. Do pacjentów udaję się na wezwanie. Większość czasu spędzam w kaplicy, modląc się za pacjentów, za personel, za tych, którzy walczą bezpośrednio z koronawirusem - opowiada zakonnik.

Kapelan jest pod telefonem 24 godziny na dobę. Kiedy jest wzywany, przygotowuje się odpowiednio do odwiedzin pacjenta, zależnie od jego sytuacji, zgodnie z zaleceniami personelu dotyczącymi bezpieczeństwa.

Czymś normalnym jest funkcjonowanie w specjalnym kombinezonie. Da się w nim spowiadać, udzielać Komunii św.? - Tak, wszystko słychać, można się bez problemu porozumieć - tłumaczy o. Ezechiel. - Jeśli chodzi o Komunię św., to biorę kilka komunikantów lub tylko jeden, jeśli udaję się do jednego człowieka; idąc do pacjentów zakażonych czy z podejrzeniem zakażenia mam osobną bursę, osobną kustodię. Potem dokładnie się je puryfikuje, odkaża, by wszystko odbywało się  bezpiecznie. Normalną częścią pracy kapelana jest funkcjonowanie przy chorych także wtedy, gdy istnieje jakieś ryzyko zakażenia. Ludzie w każdej sytuacji potrzebują Bożego miłosierdzia.

Jak przeżywają od strony duchowej swoją sytuację osoby chorujące z powodu koronawirusa? - Zawsze człowiek przychodzący do szpitala znajduje się w sytuacji jakiegoś zakrętu życiowego - wyjaśnia kapelan. - Ludzie na kwarantannie mają więcej czasu na rozmyślanie, na jakieś zatrzymanie się życiowe. Rodzą się w nich refleksje na temat przemijalności. Kapelan powinien być w takim czasie do dyspozycji, także dla personelu. Wiadomo, że ci ludzie pracują w ogromnym stresie. Przychodząc do pracy, nie mają pewności, czy będą mogli wrócić do domu. Mogą potrzebować obecności kapłana, rozmowy - o rodzących się lękach, o swojej codzienności.

O. Ezechiel dodaje, że w kaplicy szpitalnej na prośbę pracowników placówki obecnie odprawiane są dwie Msze św. dziennie - o 6.30, przed dyżurami, i o 18.00. W ten sposób każdy może na nią dotrzeć w dogodnej dla siebie porze. Odbywa się ponadto wieczorem adoracja Najświętszego Sakramentu, odmawiany jest Różaniec za personel szpitala, koronka do Bożego Miłosierdzia. W kaplicy gromadzi się właśnie personel - w aktualnej sytuacji pacjenci nie przychodzą tu, do szpitala nie wchodzą też ludzie z zewnątrz. Dla wielu osób ważna jest osobista modlitwa, ale i spotkanie z innymi modlącymi się ludźmi. To buduje jedność szpitalnej załogi.

Kapelan zaprzyjaźniony jest również ze wspólnotą wrocławskiej "Arki", gdzie ostatnio podejmowane były różne inicjatywy charytatywne. - Jest wielu dobrych ludzi, którzy chcą pomagać, dzielić się dobrem - mówi. - Trzeba kreatywności w szukaniu nowych możliwości, nowych dróg wyjścia do człowieka. Kościół nie jest tylko na czasy, gdy jest dobrze, bezpiecznie, ale towarzyszy ludziom i wtedy, gdy jest trudno.

Modlitwa, towarzyszenie, gotowość. Posługa kapelana szpitalnego w czasie epidemii   Szpitalna kaplica. Karol Białkowski /Foto Gość

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..